Doradca metodyczny w drodze do dobrostanu

Dokładnie pamiętam dzień, gdy pierwszy raz szłam do liceum. Jak dziś pamiętam, że świeciło słońce i spadały dojrzałe kasztany. Pamiętam, w co byłam ubrana oraz jakie miałam oczekiwania i obawy. Nie znałam nikogo i nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale jednego byłam pewna: na pewno sobie poradzę. Lubiłam szkołę. Z perspektywy ucznia to był fantastyczny czas.

Dziś, gdy od wielu lat obserwuję szkołę od strony nauczyciela, wiem, jak trudno jest ogarnąć tę rzeczywistość tak, żeby uczeń mógł się nauczyć, dojrzeć i doświadczyć młodości. Wielu z nas, dorosłych, odczuwa przeciążenie i przepracowanie. Coraz więcej obowiązków, dzielenie życia pomiędzy wielu pracodawców, a w godzinach szczytu 10 kilometrów pokonujemy w godzinę. Marzymy o ciszy i Bieszczadach.

Czy stres w pracy będzie się tylko zwiększał? Czy droga od przeciążenia do dobrostanu jest możliwa? Kiedyś życzyliśmy sobie szczęścia, teraz bardziej mówimy o dobrostanie. Czy to synonimy, czy zmieniły się nasze marzenia?

Odpowiadaliśmy sobie na te pytania wraz z doradcami metodycznymi 11 lutego na spotkaniu online. Dziś kilka zdań podsumowania: zapraszam do przyjrzenia się swojemu stresowi w pracy doradcy i próby odpowiedzi, czy mamy szansę na dobrostan.

Instytut Badań nad Szczęściem w Kopenhadze regularnie publikuje ranking krajów szczęśliwych. Nie dziwi, że na szczycie listy znajdują się kraje najbogatsze, jak Norwegia, Finlandia czy Dania. Polska znajduje się bardzo daleko, w ostatniej dziesiątce. Może dlatego, że jesteśmy krajem „na dorobku”. Mówi się wprawdzie, że pieniądze szczęścia nie dają, może jednak są do szczęścia potrzebne? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto zauważyć w tym zestawieniu obecność Kostaryki w pierwszej dziesiątce oraz Portoryko na miejscu dwunastym. Są to kraje raczej biedne, a jednak szczęśliwe. Wydaje się jednak, że Polacy raczej nie chcą samego szczęścia, chcą też pieniędzy. Chcemy mieć równocześnie dobrobyt i szczęście – szukamy dobrostanu.

Gdy wyruszamy w drogę, to, tak jak w GPS-ie, nie tylko określamy dokładny adres, dokąd zdążamy – do dobrostanu, ale również skąd startujemy. Czy przeciążenie dotyczy złej atmosfery, braku poczucia sensu i docenienia? Czy mam za dużo obowiązków? Czy mam za słabe bezpieczeństwo finansowe? Czy martwię się? Czy widzę świat jako niebezpieczne miejsce? Każdy z tych powodów wymaga innego podejścia. Analiza punktu startowego pozwala wybrać właściwe narzędzia rozwoju.

Zacznijmy od sytuacji mojej znajomej nauczycielki. Nazwijmy ją Marta. Marta zawsze dbała o swoich uczniów i ich wyniki, prowadziła kółko, wychodziła do teatrów i muzeów, dokształcała się wieczorami. Jednak ciągle jej się wydawało, że nie nadąża. Niepokój, który towarzyszył jej na co dzień, zaczął wpływać na jej relacje i wyniki. Marta opowiedziała mi o swoim sposobie pracy, więc poradziłam jej, żeby wykorzystała techniki organizacji i automatyzację (zdecydowała się na gotowe scenariusze ze Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej). Dzięki temu mogła lepiej zarządzać czasem i zasobami. Znajdowała momenty na odpoczynek i aktywność z rodziną. Rezultat? Marta odzyskała radość kontaktu z uczniem i zmniejszyła swój niepokój. Jeśli diagnozujesz siebie jako osobę przeciążoną zbyt wieloma obowiązkami, zwróć uwagę na techniki organizacji pracy i czasu stosowane przez menedżerów.

Zupełnie innego podejścia wymaga sytuacja, gdy „widzisz szklankę do połowy pustą”, a nie – „do połowy pełną”. A przecież i to, i to jest taką samą prawdą. Stoicka filozofia uczy nas, że kluczem do szczęścia jest akceptacja rzeczywistości taką, jaka ona jest, i umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami losu. Czy nie brzmi to jak idealny sposób na osiągnięcie dobrostanu w dzisiejszym świecie?

Tu dobrym podejściem jest mindfulness, czyli uważność. Ta metoda pochodzi z Dalekiego Wschodu, a do korporacji wprowadził ją Jon Kabat-Zinn. Mindfulness pomogło Piotrowi pracującemu w krakowskiej szkole, który był na skraju wypalenia zawodowego. Hałas szkolnych korytarzy, niekończące się stosy sprawdzianów do poprawy, a do tego własny awans zawodowy – Piotr martwił się, jak sobie z tym poradzi, co sprawiało, że czuł się przytłoczony myślami. Odkąd zaczął stosować praktyki oddechowe i świadomość ciała, odzyskał równowagę. Codzienne medytacje pozwoliły mu na chwilę wytchnienia, a techniki uważności pomogły zredukować stres. Dzięki temu znowu mógł cieszyć się swoją pracą i życiem.

Tak, w dzisiejszym świecie wielu z nas doświadcza stresu chronicznego. Inne jest lekarstwo, gdy stres ten wynika z otoczenia, a inne, gdy jestskutkiem naszych własnych myśli czy przekonań. Jednak każdy z nas może wprowadzić do codzienności więcej spokoju i równowagi. Na początek wystarczy kilka chwil poświęconych na ćwiczenie samoświadomości, samoobserwacji i opanowywania emocji. Na spotkaniu poznaliśmy kilka sprawdzonych technik oraz stworzyliśmy indywidualny plan drogi do osobistego dobrostanu.

11 lutego było dużo treści i czas na przemyślenia. Jednak jak każda wiedza treść tego spotkania może zadziałać tylko wtedy, gdy zostanie zastosowana. Dlatego podejmij działanie. Jak śpiewał zespół HomoHomini „Pora, by iść – świt niedaleko”. Nie wiadomo, co odkryjesz po drodze. Jednak aby cokolwiek odkryć, musisz wyruszyć.

W trakcie spotkania online wykonywaliśmy wiele ćwiczeń, aby przekazywane informacje mogły zostać lepiej zrozumiane i przyswojone.

Wszystkie nasze spotkania są bardzo praktyczne, więc nie zapomnij o kolejnym.

A teraz, na zakończenie, zapraszam Cię na krótkie przykładowe ćwiczenie techniki mindfulness. Celem ćwiczenia jest zwiększenie świadomości.

Ćwiczenie najlepiej wykonać na zewnątrz: w parku bądź w lesie. Jeśli jednak nie możesz wyjść na zewnątrz, wystarczy stanąć przy oknie.

Zacznij od wzięcia głębokiego wdechu i zrobienia szybkiego wydechu, tak jak się zdarza, gdy oddychasz z ulgą.

Zrób wdech i szybki wydech – jaka ulga.

Jeszcze jeden wdech i szybki wydech.

Teraz świadomie oddychaj głęboko i spokojnie. Zwróć uwagę na odczucia w swoim ciele: w stopach, dłoniach, splocie słonecznym. Oddychaj spokojnie i miarowo.

A teraz przenieś swoją uwagę na znajdujący się w oddali (za oknem) obiekt. Może to być drzewo, inny budynek, stojący samochód.

Najpierw popatrz na ten przedmiot jako na całość: zwróć uwagę na jego wielkość, obrysuj wzrokiem kształt. Pomyśl, czy Twoim zdaniem ten obiekt jest duży, czy mały; ciężki czy lekki. Zwróć uwagę na jego kolor i fakturę: czy przedmiot jest gładki, lśniący, czy raczej matowy.

Teraz jesteś w oddaleniu od tego przedmiotu – uświadom sobie, jak w związku z tym odbierasz ten przedmiot z daleka. A teraz wyobraź sobie, że stoisz tuż obok tego przedmiotu (być może przechodzisz koło niego codziennie, więc to wyobrażenie nie powinno być trudne): jak wtedy odczuwasz jego wielkość?

Teraz zwróć uwagę na jakiś szczegół tego przedmiotu: może okno w budynku, gałąź drzewa, klamkę samochodu. Przesuwaj spojrzenie i uświadamiaj sobie, jak wygląda ten szczegół: czy jest w tym samym kolorze, czy w innym; czy „pasuje” do tego przedmiotu.

A teraz znów przenieś wzrok na ten przedmiot jako całość: uświadom sobie różnicę patrzenia szeroko i patrzenia wąsko.

A teraz zwróć uwagę na odczucia w swoim ciele. Czy coś zmieniło się w porównaniu do odczuć sprzed ćwiczenia?

Weź kilka głębokich wdechów i wydechów, przez chwilę bądź w ciszy.

Ostatnia aktualizacja: 6 marca 2025

Ośrodek Rozwoju Edukacji realizuje projekty dofinansowane z funduszy europejskich w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój oraz Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa