Skocz do spisu treści

Promyczek

Czasopismo Polskiego Związku Niewidomych dla dzieci młodszych

numer 9, wrzesień 2013

Redakcja:
Ewa Fraszka-Groszkowska (red. naczelna)
Marta Michnowska
Barbara Zarzecka

Kolegium redakcyjne:

Wanda Chotomska
Hanna Karwowska-Żurek
Anna Nowakowska
Małgorzata Pacholec
Magdalena Sikorska

Adres redakcji:
ul. Konwiktorska 9,
00-216 Warszawa

tel.:(22) 831-22-71 wewn. 253 lub (22) 635 19 10

e-mail: promyczek@pzn.org.pl

Uwaga! Jeśli chcesz zamknąć okno a później móc wrócić do ostatnio czytanego artykułu, cofnij się do najbliższego linku "zaznacz" i otwórz go.


Spis treści

KALENDARIUM
Kto jest brudasem? - HALINA SZAL
Śmieciolandia - MARCIN BRYKCZYŃSKI
Chcę wiedzieć więcej… o sprzątaniu świata - KATARZYNA SOWUŁA
Mściciel Czyściciel - JAKUB LEPIORZ
Nic złego - MAREK TAŃSKI
Niezły Bałagan
Bajki Pana Bałagana - JERZY NIEMCZUK
Lodowe olbrzymy - ANNA PASZKIEWICZ
Dla każdego coś ciekawego
Długa podróż foliowego worka - PRZEMYSŁAW BARSZCZ
Ty też potrafisz! Liście na patyku - EWA KOWALSKA
Jak Kuba uczył babcię segregować śmieci… - HALINA SZAL
Małe co nieco: Coś z niczego
Ćwicz razem z nami: Utrzymaj kondycję - BEATA ORLIŃSKA
Świnki i leśne skarby - HALINA SZAL
Zagadki
Uśmiechnij się!



KALENDARIUM

Najważniejsze wydarzenia wrześniowe

1 IX Rocznica wybuchu II wojny światowej (1 IX 1939)
2 IX Rozpoczęcie roku szkolnego
20-22 IX Akcja „Sprzątanie świata”
30 IX Dzień chłopaka

zaznacz i zamknij wróć do góry



Kto jest brudasem? - HALINA SZAL

Brudas to nie tylko ten, kto się rzadko myje!
Także ten, kto ma czyste uszy, ręce, szyję,
ale zamiast wrzucić śmieci do kosza ładnie,
rzuca je bezmyślnie byle gdzie, jak popadnie:
do rzeki, na trawnik, na chodnik czy pod lasem,
choćby kąpał się co dzień, i tak jest brudasem!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Śmieciolandia - MARCIN BRYKCZYŃSKI

Człowiek wciąż wysila głowę,
by wytwarzać rzeczy nowe,
a zużyte, niezbyt ładnie,
wkoło rzuca, gdzie popadnie.

Tym sposobem właśnie, z czasem,
produkuje śmieci masę
i gdy ktoś go nie oświeci,
zmieni Ziemię w kupę śmieci.

Śmieci w domu i na schodach,
W lasach, parkach i ogrodach,
Śmieci w rzece i w jeziorze…
Uff! Tak dalej być nie może! (…)

Trzeba wszędzie często sprzątać,
zbierać śmieci, nawet w kątach.
Do śmietnika spacer krótki
też mieć może dobre skutki.

Myślcie również o NATURZE,
żeby w zgodzie z nią żyć dłużej
i pomóżcie innym dzieciom
wydać wojnę wszystkim śmieciom.

Świerszczyk”

zaznacz i zamknij wróć do góry



Chcę wiedzieć więcej… o sprzątaniu świata - KATARZYNA SOWUŁA

Papierki, puste butelki, bilety autobusowe, puszki, reklamówki, dziurawe opony, wiadra, połamane krzesła, telewizory, popsute lodówki... Czy to szczegółowy opis wysypiska? Niestety, nie... Te wszystkie śmieci, a także wiele innych, można znaleźć na ulicach i plażach, w rzekach, morzach i lasach!

Smutne odkrycie
W 1989 roku Australijczyk lan Kiernan postanowił samotnie opłynąć Ziemię. Marzył o tym, że kiedy znajdzie się na Morzu Sargassowym, zobaczy wreszcie słynne złote glony. Niestety, kiedy dopłynął na miejsce, nie mógł uwierzyć własnym oczom - glony nie były złote, ale brunatne i wyschnięte, a wokół pływało całe mnóstwo śmieci!

Musimy z tym coś zrobić!
Gdy podróżnik wrócił do Australii, sprawa zanieczyszczonych oceanów nie dawała mu spokoju. W końcu wpadł na świetny pomysł - postanowił namówić znajomych do zorganizowania specjalnej akcji zbierania śmieci. Opowiedział o tym przyjaciołom, a oni przekazali pomysł dalej. W pewien niedzielny styczniowy poranek aż 40 tysięcy osób wyszło z domów, żeby posprzątać port w Sydney. Zebrali wiele ton śmieci i akcja zakończyła się wielkim sukcesem.

„Kocham, lubię, szanuję - nie śmiecę"
Dzisiaj w akcji Sprzątania Świata uczestniczą miliony ochotników na całym świecie. W Polsce po raz pierwszy odbyła się ona w 1994 roku. Odtąd w każdy trzeci weekend września biorą w niej udział dorośli i dzieci, którym zależy na tym, żeby śmieci trafiały wyłącznie tam, gdzie ich miejsce. Sprzątający mają nadzieję uświadomić wszystkim, którzy śmiecą, że szkodzą Ziemi i jej mieszkańcom - w tym również sobie samym! Co roku akcji koordynowanej przez Fundację Nasza Ziemia towarzyszy inne hasło. W zeszłym roku hasło brzmiało „Kocham, lubię, szanuję - nie śmiecę".

„Świerszczyk”

zaznacz i zamknij wróć do góry



Mściciel Czyściciel - JAKUB LEPIORZ

Maciek bardzo, ale to bardzo nie lubił sprzątania. Kiedy tylko mama prosiła go, żeby pozbierał zabawki rozrzucone na podłodze w swoim pokoju czy pomógł jej w zmywaniu naczyń, od razu bolała go głowa. Albo czuł się zmęczony. Albo miał tysiąc innych dolegliwości. Porządków unikał za wszelką cenę!
Z kolei tym, co Maciek naprawdę lubił, była szkoła. Tam, w swojej pierwszej B, właściwie nie był Maćkiem, tylko superbohaterem - Tajemniczym Mścicielem! Wraz z czterema najlepszymi kolegami żyli w świecie, w którymi mieli supermoce i codziennie ratowali kogoś z opresji*. Ta zabawa nigdy im się nie nudziła, a wręcz przeciwnie, sprawiała coraz więcej frajdy.
Pewnego wrześniowego dnia Maciek stanął przed bardzo poważnym dylematem... Dowiedział się, że jego szkoła będzie brała udział w Sprzątaniu Świata! Inne dzieci były tym bardzo podekscytowane, a Maćka wciąż trapiło jedno pytanie: „Skoro nie cierpię sprzątania swojego pokoju, w jaki sposób mam wytrzymać sprzątanie całego świata?". W domu chodził zasępiony, mało się odzywał. Jego sytuacja była trudna, bo szkołę uwielbiał, a tu nagle wystawiono go na taką próbę...
Kiedy nadszedł dzień Sprzątania Świata, Maciek ruszył wraz ze swoją klasą do pobliskiego parku. Szła z nimi pani Basia, ich wychowawczyni. Była bardzo spostrzegawcza i od razu zauważyła, że z Maćkiem jest coś nie tak. Miał zmarszczone czoło i w ogóle nie rozmawiał z innymi dziećmi. Kiedy dotarli do parku, pani podeszła do niego i zapytała:
- Co się dzieje, Maćku?
- To bez sensu! Przecież i tak nie damy rady posprzątać całego świata. Jesteśmy tacy mali, a świat ogromny! I jeszcze do tego mamy to zrobić w jeden dzień? Sprzątanie jest głupie!
- To nie tak, Maćku... - cierpliwie tłumaczyła pani Basia. - Gdyby każdy z nas w ciągu tego dnia posprzątał tylko ten kawałek świata wokół siebie, to co wtedy?
- Wtedy... sprzątnęlibyśmy cały świat! - zdziwił się Maciek. - Tak jak jacyś superbohaterowie!
- No właśnie. - Pani Basia mrugnęła do niego. - Sprzątanie to tak naprawdę bardzo ważna misja... Musimy dbać o nasz świat. Wszyscy. Każdego dnia! Bo innego świata nie mamy.
I wtedy Maciek zrozumiał. Machnął w powietrzu workiem na śmieci i zawołał:
- To ja! Mściciel Czyściciel! Wypowiadam wojnę wszelkim śmieciom i brudom! Strzeżcie się!
Maciek znów był superbohaterem. Tym razem jednak jego zadanie to wcale nie była zabawa. Mógł przecież uratować świat od pogrążenia się w śmieciach. I było to zadanie na każdy nadchodzący dzień.
Niestety, w pokoju Maćka nic się nie zmieniło... No bo jak to tak: Mściciel Czyściciel miał walczyć z jakimś pyłkiem kurzu czy skarpetą, która zapodziała się pod łóżkiem? Przecież czekał na niego cały świat!

* Opresje - kłopoty, tarapaty.

„Świerszczyk”

zaznacz i zamknij wróć do góry



Nic złego - MAREK TAŃSKI

Słychać Piotrka już od progu,
Że sprzątanie to nic złego.
Na to mama: "Dzięki Bogu,
Zacznij od pokoju swego.

Wynieś śmieci, przetrzyj kurze,
Złóż ubrania, podlej kwiaty -
Niech tak będzie jak najdłużej,
Wszędzie stoją jakieś graty"

Piotrek wziął się do roboty -
Szło powoli, nieporadnie.
Już za płoty pierwsze koty,
Czyli śmieci w worku na dnie.

Później mopa wziął do ręki,
Wiadro z wodą obok stało,
Tak się jednak zaczął kręcić,
Że pół kubła się wylało.

Wraca mama, mina sroga:
"Podziękuję temu panu,
On w sprzątaniu niezła noga,
Talent ma do bałaganu"

zaznacz i zamknij wróć do góry



Niezły Bałagan

Pojawia się nie wiadomo skąd, namiesza, narobi bigosu i potem trzeba sobie z nim jakoś radzić. Bałagan, a raczej Pan Bałagan, to niezłe ziółko. I choć mama tłumaczy, że w pokoju powinien być porządek, nie zawsze jest – a wtedy Pan Bałagan wypełza ze sterty rozrzuconych zabawek i porywa Wojtka w wir swoich czarodziejskich opowieści.
Raz zabiera go do zamku, gdzie Wojtek, a raczej książę Woj Tek Egejski, musi rozśmieszyć królewnę. Innym razem wciąga go do telewizora i chłopiec zostaje bohaterem bajki o robaku i rybce. To znów przenosi go do leśniczówki i w wyniku różnych zdarzeń Wojtek sam musi opiekować się lasem i zwierzętami.
Jak już się pewnie zdążyliście zorientować, Pan Bałagan to czarownik, którego głównym zajęciem jest sianie potwornego zamętu w świecie bajek. W jego opowieściach nic nie jest zwyczajne, bo czarodziej wszystko co uporządkowane poplącze, pozamienia, pokręci i poprzenosi. A Wojtek musi się w tym odnaleźć i naprawić wyrządzone przez Bałagana szkody.
„Bajki Pana Bałagana” Jerzego Niemczuka to książka pełna humoru, nieprzewidywalnych zdarzeń i dziwnych sytuacji. I jeśli masz odrobinę fantazji, na pewno spodobają Ci się historie takie jak: „O Królewnie Śmieszce”, „O robaku i rybce”, „O dziwnym Smaku i Niezwykłym Smogu”, „Brzydkie Kociątko” i „Nieprzemakalny Kapturek”.
I może sam poprzekręcasz tytuły znanych Ci bajek, a nawet napiszesz taką bałaganową historię.

„Bajki Pana Bałagana” Jerzy Niemczuk, 2008 (audiobook czyta Jacek Kiss)

zaznacz i zamknij wróć do góry



Bajki Pana Bałagana - JERZY NIEMCZUK

Możecie nie wierzyć. Początkowo i ja nie wierzyłem. Tę historię opowiedział mi Wojtek, mój siostrzeniec. Wojtek ma lat... Nie pamiętam dokładnie. Nic dziwnego, jeżeli co rok to się zmienia. Ostatnio, kiedy go pytałem ,miał chyba sześć, ale upłynęło już sporo czasu.
Zawsze musi być jakiś początek. Tym razem zaczęło się od tego, że Wojtek zapytał mnie, czy słyszałem o panu Bałaganie. Odkąd dowiedział się, że paru moich kolegów występowało w telewizji i że chodziłem do szkoły z jednym aktorem, który grał rolę króla, uznał, że muszę znać wszystkich, którzy się liczą. Wolałem nie wyprowadzać go z błędu. Pamiętam, jak bardzo był rozczarowany, gdy nie udało mi się zdobyć autografu pszczółki Mai. Straciłem wiele w jego oczach, więc tym razem wolałem nie przyznawać się, że nazwisko Bałagan nic mi nie mówi.
– Jeśli dobrze pamiętam, to poznaliśmy się bodaj w Radomiu – skłamałem, zachowując jednak pewną ostrożność.
Wtedy Wojtek wyznał z niewyraźną miną, że pan Bałagan od pewnego czasu zaczął się pojawiać w jego mieszkaniu. W obawie, że moje niewinne kłamstwo wyjdzie szybko na jaw, wyjaśniłem pośpiesznie, że ten znajomy z Radomia równie dobrze mógł się nazywać Taraban albo nawet Bałaban i sprawiał wrażenie porządnego człowieka.
– To na pewno nie ten – stwierdził smętnie mój siostrzeniec. – Ten, co do mnie przychodzi, jest nieporządny.
Zdziwiło mnie to sformułowanie. Sądziłem, że to jakiś nowy znajomy rodziców chłopca, ale ten pokręcił głową. Nie było najmniejszych wątpliwości, że tajemniczy osobnik przychodzi, a właściwie przylatuje, właśnie do niego. Rodzice nic o tym nie wiedzą i nie mają z tym nic wspólnego. To tajemnica. Skinąłem głową ze zrozumieniem. Doceniałem, że Wojtek zwierzył się właśnie mnie. Zrobiło mi się przyjemnie, że zaraz dowiem się czegoś, o czym nikt jeszcze nie wie, więc rozsiadłem się wygodnie.
– Wiesz, jaka jest mama – wyznał Wojtek, a ja już po raz drugi skinąłem ze zrozumieniem głową. – Każe sprzątać – powiedział mój siostrzeniec, patrząc smętnym okiem na porozrzucane zabawki.
Stwierdziłem oględnie, że zawsze tak było i że pod tym względem moje dzieciństwo było równie trudne jak jego.
Pewnego razu Wojtek miał jeszcze mniejszą ochotę na sprzątanie zabawek niż zwykle, a jego matka, nim wyszła do sklepu, kazała mu stanowczo zrobić porządek, bo do czego to podobne, żeby w pokoju panował taki bałagan. Wojtek kopnął ze złością samochód strażacki, który wpadł z impetem na stertę książek, papierów i zabawek. Wykrzyknął z pasją:
– No to co, że panuje bałagan?! To niech panuje! A może ja chcę, żeby panował?!
Mógł krzyczeć głośno, bo mama odeszła już daleko. Był w mieszkaniu sam. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo nagle usłyszał jakiś szelest dochodzący wprost ze sterty zwalonych na podłodze klamotów. Zdziwiło go, że odgłos jest tak wyraźny, więc natychmiast przestał krzyczeć i zaczął nasłuchiwać. Szelest, zamiast się wyszeleścić i ucichnąć, przeobraził się w dziwne szuranie od spodu, potem dołączyło się do tego dziwne sapanie i nie mniej dziwne prychanie. Sterta zabawek szeleściła, poruszała się, sapała i prychała, a Wojtek stał nad nią z rozchylonymi ustami i mrugał oczami z niedowierzaniem.
Zanim zdążył się porządnie przestraszyć, ze sterty wyłonił się jakiś niewydarzony osobnik niewielkiego wzrostu. Wojtek ocenił w przybliżeniu, że była to wielkość mniej więcej dziesięciu krasnoludków. Najwidoczniej nie mógł dostać nic odpowiedniego na swoją miarę, bo spodnie miał za duże, kurtkę za małą, a do tego krzywo zapiętą. Miał też rękawiczkę z obciętymi palcami, buty z dwóch różnych par i wciśnięty głęboko na uszy przyduży kapelusz, spod którego wystawał długi ruchliwy nos. Wyglądał śmiesznie i strasznie. Wojtek poczuł się nieswojo.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, nieznany osobnik przerzucił przez ramię wymięty krawat, zatarł ręce i zaczął przechadzać się po pokoju, jak ktoś, kto czuje się najzupełniej na miejscu.
– Intruz –stwierdziłem krótko.
Wojtek spojrzał na mnie wyczekująco, więc wyjaśniłem, że słowo to oznacza nieproszonego gościa.
– Jaki tam gość! – żachnął się mój siostrzeniec. – Powiedział od razu, że będzie tu panem i gospodarzem. To dlatego, że krzyczałem, żeby panował bałagan.
Stwierdził, że to właśnie on jest panem Bałaganem od panowania.
Wojtek przestał się bać, ale wciąż był zdenerwowany.
– Jak tu wszedłeś?! – spytał intruza.
Pan Bałagan nie życzył sobie jednak, żeby go tykano. Z naciskiem odrzekł, że należy zwracać się do niego per pan.
– Ja pana nie znam! Co pan wyprawia?! – zaprotestował Wojtek widząc, że nieproszony gość jeździ po jego pokoju, używając dwóch samochodów jako wrotek.
– Jak to nie znasz? – zdziwił się pan Bałagan, przejeżdżając tuż przed nosem chłopca, po czym wziął zakręt na jednej nodze i z szybkością hokeisty przemknął za jego plecami. –A komplementy pod moim adresem?
– To jest mój adres! Egejska trzynaście mieszkania pięćdziesiąt! – wykrzyknął Wojtek.
– Niach, niach, niach! –ni to parsknął, ni zaśmiał się dziwny osobnik mknąc tyłem na samochodach, a Wojtek musiał przyznać, że robił to znakomicie.
– Twój? Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien, niach, niach – mruknął, hamując gwałtownie. Zatrzymał się, splunął, rozsiadł na stercie zabawek, po czym oznajmił:
– Panuję w twoim pokoju.
– Tu się nie pluje na podłogę! – przypomniał sobie Wojtek. – Zabieraj się stąd, zanim mama wróci!
– Panuję tu, jestem dla ciebie panem i zapominać o tym nie radzę. I nie udawaj, że mnie nie lubisz. Pamiętam jeszcze twoje słowa... Naprawdę nazywam się Harmiderus Bałagan Pierwszy i nie Ostatni, coś tam jeszcze było... – usiłował sobie przypomnieć, ale bez skutku, jego pamięć była równie dziurawa jak szaty.
–No to co... – Wojtek wzruszył ramionami.
– Jestem z zawodu królem – pochwalił się, ale chłopiec miał co do tego poważne wątpliwości. Królowie noszą przecież korony.
Pan Bałagan obmacał głowę, lecz znalazł na niej tylko stary kapelusz. Wyglądał na zaskoczonego tym odkryciem. Po chwili przypomniał sobie, że kilkadziesiąt lat temu dostał ataku czkawki, złota korona spadła mu z głowy, a że nie chciało mu się schylać, zupełnie o niej zapomniał.
Wojtek oczywiście nie uwierzył. Sam opowiadał różne zmyślone historie, więc cudze bujdy nie robiły na nim większego wrażenia.
– A w czary wierzysz?– zapytał podstępnie pan Bałagan.
– Pan jest może z cyrku? – zaciekawił się Wojtek. Nagle wydało mu się to bardzo prawdopodobne. Numer z samochodami był prawdziwie cyrkowy.
Gość poczuł się dotknięty podejrzeniem. Miał na myśli najprawdziwsze czary i na próbę gotów był zamienić chłopca, w co tylko zechce.
Po chwili wahania siostrzeniec odmówił. Mama nie pozwala się zamieniać. Trochę się przestraszył, że zostanie zamieniony na zawsze. Lepiej być Wojtkiem, niż do końca życia na przykład żabą.
Wzmianka o mamie poirytowała pana Bałagana. Stwierdził, że nie życzy sobie gadania o niej. Mama przestaje się liczyć, bo Wojtek jest od tej chwili jego wąsalem. Tu Wojtek przerwał i przesunął palcem pod nosem.
– Jak myślisz? Chyba jeszcze nie jestem wąsalem? – spytał z wyraźnym niepokojem.
Coś mi się tu nie zgadzało, wyraziłem więc przypuszczenie, że być może tajemniczy przybysz nazwał go swoim wasalem.
–A to jest jakaś różnica? – zapytał Wojtek.
Odrzekłem, że spora.
– Jaka? – zainteresował się siostrzeniec. Wyjaśniłem, że wąsal ma wąsy, a wasal ma swojego pana, który wprawdzie się nim opiekuje i broni go, ale w zamian wasal musi mu służyć.
Wojtkowi najwyraźniej nie odpowiadała taka rola. Wolał już zarost. Moje domysły były jednak uzasadnione. Okazało się, że Wojtek wypowiedział przypadkiem zaklęcie, które ściągnęło mu na głowę czarownika, władcę nieporządku.
Bałagan, o, przepraszam: pan Bałagan postanowił wynagrodzić Wojtka za utrwalanie nieładu i utrzymywanie jego panowania. Bardzo nie lubił tych, co lubią sprzątać. Uważał, że sprzątają mu sprzed nosa poddanych. A Wojtek był młody, zdolny i najwyraźniej spodobał się staremu flejtuchowi. Zaproponował wspaniałomyślnie, że jeśli chłopiec sobie tego życzy, to mógłby nadać mu nawet tytuł księcia. Wojtek ożywił się. Chciał już być pilotem, tapicerem i strażakiem, ale nie przyszło mu do głowy, że może kiedyś zostać księciem, a w gruncie rzeczy na to też miał ochotę. Zgodził się więc skwapliwie, postawił jednak warunek: chciał być księciem z bajki.
Pan Bałagan przyjął ten warunek bez zastrzeżeń. W istocie innych książąt nie uznawał. Wojtek bardzo chciał jeszcze wiedzieć, jaka to będzie bajka.
– Byle jaka – padła krótka i niespodziewana odpowiedź, więc mój siostrzeniec napomknął, że zna mnóstwo przeróżnych bajek, więc może wystarczy wymienić tytuł.
Pan Bałagan uśmiechnął się pobłażliwie i machnął lekceważąco dłonią w postrzępionej rękawiczce. Tej bajki Wojtek nie zna na pewno. Tej ani żadnej innej bajki pana Bałagana. Są to historie, których rodzice nie chcieli dla własnych dzieci, odrzucone, pokręcone choć niezwykłe, to w jakiś sposób znajome. Nigdy nie wiadomo, jak się skończą ani czy w ogóle się skończą.
Nie dziwię się Wojtkowi, że to go zainteresowało. Sam byłem ciekaw tych opowieści. Spodziewałam się, podobnie jak Wojtek, że pan Bałagan opowie jedną z nich, ale jakże się obaj myliliśmy.
– Opowie?! Niach, niach! – roześmiał się władca.– A cóż by to była za nagroda? Sam zobaczysz! Ja cię zabiorę do tej bajki! Niach, niach, niach...

zaznacz i zamknij wróć do góry



Lodowe olbrzymy - ANNA PASZKIEWICZ

Na obrzeżach niezbadanych, tam w kosmicznej, czarnej próżni
dwaj lodowi krążą bracia (choć podobni, jednak różni).
Obaj, Uran oraz Neptun, to prawdziwe powsinogi*,
bo chcąc Słońce obiec w koło, nadkładają kawał drogi.

Uran cichą ma naturę i mroźniejszy jest od brata,
za to Neptun to się burzy, to znów milczy całe lata.
I choć zimno im straszliwie, to w podróży dzielnie trwają,
nie szukają prostszej drogi, swoich orbit nie zmieniają.

Cóż by bowiem się zdarzyło, gdyby tęskniąc do gorąca,
któryś kolos zechciał sobie krążyć nieco bliżej Słońca?
Katastrofa – murowana! Więc serdecznie poprosimy:
niech zostaną hen daleko te lodowe dwa olbrzymy.

*powsinoga – ktoś, kto nie lubi siedzieć w domu, ale też tułacz, włóczykij, włóczęga

zaznacz i zamknij wróć do góry



Dla każdego coś ciekawego

W 1977 roku w kierunku gazowych gigantów, czyli Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, wystrzelono 2 identyczne sondy kosmiczne – Voyager 1 i 2. Obie doleciały do Jowisza i Saturna, odkrywając nieznane wcześniej niewielkie księżyce i ujawniając skomplikowany system pierścieni Saturna. Przekazały także na Ziemię zbliżenia tych planet i ich największych księżyców. Następnie Voyager 1 wyruszył ku granicy Układu Słonecznego. Natomiast Voyager 2 w 1986 roku poleciał w kierunku Urana, a w 1989 roku – w kierunku Neptuna.

Xxx
Uran leży 2 razy dalej od Słońca niż Saturn. Dlatego jego obserwacja z Ziemi jest bardzo trudna. Pierwsze dokładne zdjęcia tej planety nadeszły w 1986 roku z sondy Voyager 2. Jego atmosfera składa się głównie z wodoru. Obecny w górnych partiach chmur metan nadaje tej planecie charakterystyczną błękitnozieloną barwę. Temperatura wynosi tam minus 210 stopni Celsjusza.

Xxx
Uran ma 27 ciemnych księżyców zbudowanych ze skał i lodu. Aż 10 z nich odkrył Voyager 2. Istnieje także 11 wąskich i ciemnych pierścieni. Pierścienie te składają się ze skalnych brył wielkości około 1 metra.

Xxx
Oś obrotu Urana jest pochylona w stosunku do płaszczyzny jego orbity. Planeta leży więc jakby na boku. To wcale nie koniec jej dziwactw, bo w dodatku jej księżyce i pierścienie wirują z góry na dół. Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. Być może jest to efekt jakiejś dawnej kosmicznej kolizji.

Xxx
Neptun – podobnie jak Uran – to odległa i zimna planeta. Ma podobną wielkość i błękitnozieloną barwę. Kolor ten jest spowodowany – tak jak i na Uranie - obecnością metanu w bogatej w wodór atmosferze. Na otoczonej chmurami powierzchni planety pasma i strefy są ledwo widoczne. Za to widać białe obłoki zamarzniętego metanu i wielką ciemną plamę.

Xxx
Neptun to najbardziej wietrzne miejsce w całym Układzie Słonecznym. Prędkość wiatru dochodzi tam do 2200 kilometrów na godzinę. Wiatr pędzi na zachód – przeciwnie do kierunku ruchu obrotowego planety. Wielka ciemna plama to gigantyczna burza ze straszliwymi wiatrami – zajmuje ona owalny obszar wysokiego ciśnienia o długości 12 tysięcy kilometrów.

Xxx
Neptuna otaczają 2 szerokie i 2 wąskie ciemne pierścienie oraz 13 księżyców. Największym księżycem Neptuna jest Tryton. Jest to też najzimniejsze miejsce w Układzie Słonecznym o temperaturze minus 235 stopni Celsjusza. Tryton ma rzadką atmosferę składającą się głównie z azotu. Jego powierzchnia się zmienia, ponieważ wulkany nieustannie wyrzucają azot i czarny pył tworzący smugi na jego popękanej i pomarszczonej powierzchni.

Xxx
Uran w mitologii greckiej to Niebo, mąż Gai, czyli Ziemi, ojciec wszystkich bogów. Neptun zaś to rzymski bóg morza, a Tryton to jego syn.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Długa podróż foliowego worka - PRZEMYSŁAW BARSZCZ

Czy zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się z pudełkami i torbami foliowymi po zabawkach, opakowaniami od słodyczy czy ze zwykłymi workami foliowymi, w których przynosimy zakupy ze sklepu?
Prześledźmy, jak wygląda żywot przeciętnego worka foliowego, czyli jednego z częściej spotykanych przedmiotów wykonanych z tworzywa sztucznego. Każdego roku na świecie produkuje się niewyobrażalnie dużo tworzyw sztucznych - około 300 milionów ton, czyli tyle, ile ważyłoby 60 milionów słoni, 150 tysięcy płetwali błękitnych (chociaż nie ma aż tylu słoni ani wielorybów na świecie) lub 7,5 miliona załadowanych tirów.
Zużyty worek powinien trafić na wysypisko śmieci lub do segregacji. Bardzo często jednak ludzie rzucają worki po prostu na ziemię, jeżeli nie są im już potrzebne. Lekkie worki łatwo przenoszone są przez wiatr, owijając się na gałęziach roślin lub trafiając do rzek. Worki na gałęziach powodują między innymi „zaparzanie” przez słońce gałęzi i liści, a co za tym idzie - ich obumieranie. Natomiast worki dostające się do rzek dopływają w końcu z ich nurtem do mórz i oceanów, gdzie krążą unoszone prądami morskimi.
20 lat temu pewien żeglarz płynący przez Ocean Spokojny zauważył olbrzymią plamę śmieci, tak wielką, że płynął przez nią bez przerwy aż kilka dni. Później okazało się, że takie olbrzymie „ławice” śmieci znajdują się na każdym oceanie. W skład tych gigantycznych plam śmieci wchodzą głównie właśnie tworzywa sztuczne trafiające do mórz i oceanów przede wszystkim z lądów. Plastikowe odpady pływające w oceanach są bardzo szkodliwe. Powoli rozkładają się, uwalniając trujące substancje do wody. Część z nich połykana jest przez ryby, foki, delfiny i żółwie morskie, mylące worki z przeźroczystymi meduzami. Na powstających podczas rozpadu plastiku drobinach osadzają się glony. Glony te są następnie zjadane razem z plastikiem przez ryby, dla których taki pokarm jest śmiertelną trucizną.
Czy tak naprawdę śmieci tylko ten, kto rzuca odpadki na trawę zamiast do kosza? Oczywiście bardzo ważne jest, gdzie trafi śmieć - do środowiska czy na śmietnisko. Istotne jest jednak także, żeby zużywać jak najmniej rzeczy, które stają się później śmieciami. Na przykład lepiej kupować jest napoje w szklanych butelkach niż w plastikowych. Worki, które dostajemy w sklepie, powinniśmy używać co najmniej kilka razy, a przed ich wyrzuceniem przewiążmy je, dzięki czemu nie będą roznoszone przez wiatr. Plastikowe butelki należy odkręcić, zgnieść, a zakrętki posegregować osobno. Najlepiej, jeżeli na koniec tak przygotowane śmieci trafią do specjalnego pojemnika do segregacji i zostaną przerobione na nowe produkty. Dzięki temu nie zaśmiecą przyrody, a fabryki nie będą musiały produkować nowego plastiku. Zwróćmy uwagę, jak dużo plastiku wyrzucamy sami, na przykład po zjedzeniu jednego jogurtu albo wypiciu butelki napoju.
Te zasady dotyczą również papieru, metali, szkła i innych materiałów, chociaż plastik jest najbardziej szkodliwy i uciążliwy. Pamiętajmy, że im oszczędniej będziemy używać rzeczy, tym mniej powstanie śmieci, które zatrują naszą planetę.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Ty też potrafisz! Liście na patyku - EWA KOWALSKA

Witajcie, Czytelnicy!
Liście, listki, listeczki. Wokół nas jest ich mnóstwo. Napotykamy je po drodze do szkoły czy domu, także na spacerze i na wycieczce. Warto się zatrzymać i przyjrzeć się im dokładniej. Może będziemy potrafili je rozpoznać, a potem odwzorować na kartonie? Z tego z kolei powstanie wspaniała praca, która będzie ładną ozdobą np. naszego parapetu.

Materiały potrzebne do wykonania pracy:
1. kolorowy karton;
2. marker;
3. nożyczki;
4. patyki do szaszłyków;
5. klej;
6. mrugające oczy;
7. sznurek.

Sposób wykonania:
1. Na kolorowych kartonach, markerem rysujemy liście, takie, jakie potrafimy narysować.
2. Następnie starannie je wycinamy.
3. Z przodu każdego listka naklejamy mrugające oczy (kupisz je w sklepie papierniczym) i rysujemy uśmiechniętą buźkę.
4. Patyczek do szaszłyków smarujemy klejem i przytwierdzamy do niego liść.
5. Pod spodem, dla ozdoby, zawiązujemy sznurek.
6. Tak wykonane liście możemy wbić do doniczki z ziemią. W oknie zrobi się kolorowo i wesoło.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Jak Kuba uczył babcię segregować śmieci… - HALINA SZAL

– No nie! – zawołała Kasia, wyrzucając ogryzek do śmieci. – Ktoś włożył do kubła butelkę po soku. Tak nie wolno! To pewno ty, Kuba – spojrzała oskarżycielsko na starszego brata, który robił sobie herbatę.
– Coś ty?! To nie ja! – zaperzył się chłopiec i wzruszył ramionami. – Ja doskonale wiem, że butelki trzeba oddzielać od reszty śmieci.
– Wiesz, ale zapomniałeś – nie dawała za wygraną Kasia.
– Nie jestem maluchem, którego musi się pilnować – obruszył się Kuba. – W zeszłym tygodniu na lekcji mówiliśmy o tym, jak i gdzie należy wyrzucać śmieci. To proste – pstryknął palcami i włożył do kubka torebkę zielonej herbaty.
– Dzieci, nie kłóćcie się – rzekła babcia, wchodząc do kuchni. – Tak mnie boli głowa, że muszę wziąć proszek – i sięgnęła na najwyższą półkę w kredensie, gdzie trzymała swoje leki. – A butelka w śmieciach to chyba moja sprawka – dodała i spojrzała niepewnie na wnuki. Następnie wyjęła butelkę z kubła i włożyła ją do reklamówki, w której już były kawałki rozbitej cukiernicy. – Wciąż mam z tym kłopot – uśmiechnęła się przepraszająco. – Dajcie mi jeszcze kilka dni, a wejdzie mi to w nawyk.
– Ja ci, babciu, pomogę – powiedział Kuba, zalał herbatę wrzątkiem i wyszedł. Po chwili wrócił z otwartym zeszytem w ręce. – Mam tu wszystko zapisane – rzekł i przeczytał: – Temat lekcji: Czy śmieci to kłopot? – przerwał, popatrzył na babcię i Kasię, siedzące przy stole, i wyjaśnił: – Mam w zeszycie w punktach wszystko o śmieciach. – Przeczytać? – zapytał.
– Oczywiście, nigdy dosyć przypominania – zachęciła Kubę babcia i siadła na wprost wnuka. – Lepiej zapamiętam, jeśli to jest w punktach.
Kasia wydęła tylko usta, jakby chciała powiedzieć, że świetnie zna temat lekcji, ale widząc zainteresowanie babci, nic nie powiedziała. A chłopiec ciągnął dalej: – Słowniczek trudnych wyrazów: se-gre-go-wać – dzielić według rodzaju, kon-te-ner – pojemnik wielokrotnego użycia w postaci szczelnej skrzyni, z zaczepami u góry, prze-ter-mi-no-wa-ny – nie nadający się do spożycia, PCK, Polski Czerwony Krzyż – organizacja, która pomaga ubogim, pokrzywdzonym w wyniku wojen, katastrof, takich jak powodzie, trzęsienia ziemi, pożary, susze. – Kuba przerwał na chwilę, wypił łyk herbaty i kontynuował: – Lista śmieci, których nie wrzucamy do zwykłego kubła na śmieci! Powinniśmy je gromadzić, każdy rodzaj osobno, i segregować, a więc wrzucać do specjalnych kontenerów i pojemników:
1. szkło bezbarwne i kolorowe, na przykład butelki, słoiki, rozbite talerze, szklanki i tym podobne. Wrzucamy do pojemników z napisem: opakowania szklane bezbarwne lub kolorowe.
2. tworzywa sztuczne, na przykład plastikowe butelki po wodzie mineralnej, mleku, coca-coli, tubki po paście do zębów, opakowania po kremach, sokach. Należy je wrzucać do pojemników, na przykład z napisem: „Frakcja sucha”.
3. złom, jak stare garnki, patelnie, czajniki, popsute nożyczki i inne metalowe przedmioty najlepiej zbierać, a potem oddać w skupie złomu lub wyrzucić do specjalnych kontenerów.
– Jeśli zaś mamy starą lodówkę, pralkę czy wannę – wtrąciła babcia – można znaleźć w internecie firmę, która zabierze je z domu. Tak zrobiła moja przyjaciółka.
– A zeszyty z pierwszej klasy? – wtrąciła trochę znudzona Kasia.
– To jest w następnym punkcie – odparł Kuba i wrócił do czytania: – 4. makulatura, jak stare zeszyty, gazety, reklamy, opakowania papierowe, pudełka po butach lub prezentach, opłacone rachunki…
– O nie! – zaprotestowała babcia. – Rachunki należy przechowywać przez pięć lat.
W tej chwili ktoś zadzwonił do drzwi i babcia poszła otworzyć. Zaraz okazało się, że to kolega Kuby z naprzeciwka.
– To wy, chłopcy, idźcie do pokoju się pobawić, a Kasia dokończy mi tę lekcję – rzekła babcia i mrugnęła do dziewczynki. – Bardzo chciałabym poznać pozostałe punkty.
Kuba przekazał zeszyt siostrze.
5. przeterminowane lekarstwa należy wyrzucać do przeznaczonych do tego pojemników.
6. resztki farb, lakierów i rozpuszczalników używanych do malowania także muszą się znaleźć w specjalnym kontenerze.
7. odzież, czystą i w dobrym stanie, najlepiej wrzucić do kontenerów PCK, aby mogła komuś jeszcze się przydać.
– To prawdziwa kopalnia wiedzy o śmieciach – uśmiechnęła się babcia, gdy dziewczynka zamknęła zeszyt.
– Wiesz co, babciu – zaproponowała Kasia. – Zapiszę to wszystko na komputerze. Wydrukujemy dużymi literami i powiesimy na lodówce.
– To będzie nasza domowa ściągawka – ucieszyła się babcia i dodała: – Jak to dobrze, że zostaliście w szkole przygotowani! Dzięki temu i ja mogę się podszkolić w segregowaniu śmieci.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Małe co nieco: Coś z niczego

Bycie eko jest modne, w wielu domach już segreguje się śmieci, ale Polacy wciąż wyrzucają co roku kilka milionów ton jedzenia. No i co z tego – myślisz? A spójrz na to tak: w tym koszu leżą pieniądze, które moglibyście przeznaczyć na wakacje albo na lepsze gwiazdkowe prezenty…
Nie wyrzucajcie jedzenia! Kupujcie z głową, a jeśli coś zostanie - spróbujcie zrobić coś dobrego z resztek. Suchy chleb nie nadaje się na kanapki, ale można go wykorzystać do ugotowania słynnej śląskiej zupy. Z ryżu, który został z obiadu można zrobić pyszną sałatkę, a z makaronu - udawane spaghetti.
Gotowanie z resztek jest nie tylko pożyteczne, ale to też niezła zabawa. Otwieramy lodówkę, patrzymy co w niej jest i zaczyna się kuchenna łamigłówka.

Z suchego chleba – Wodzionka
Składniki (na jedną porcję):
kromka chleba;
1 ząbek czosnku;
1 łyżka tłuszczu np. masła;
sól, pieprz.

Przygotowanie
Chlebek pokrój w kostkę (jeśli rodzice nie pozwalają Ci używać noża, poproś kogoś o pomoc). Pokrojony chleb włóż do głębokiego talerza. Obierz czosnek, przeciśnij przez praskę do osobnej miseczki, dodaj szczyptę soli i łyżką rozetrzyj na gładką masę. Przełóż do chleba, dodaj masło. W czajniku zagotuj wodę i ostrożnie wlej wrzątek do talerza. Wymieszaj i dopraw do smaku solą i pieprzem. Gdy już trochę przestygnie, możesz zajadać.

Z ryżu – Sałatka kryzysowa
Składniki:
Ugotowany ryż;
Wędlina;
Ser;
puszka kukurydzy;
majonez;
sól i pieprz.

Przygotowanie
Wędlinę i ser pokrój na kawałki (jeśli rodzice nie pozwalają Ci używać noża, poproś kogoś o pomoc), przełóż do dużej miski. Puszkę kukurydzy otwórz, odlej wodę, a kukurydzę przełóż do miski. Dodaj ryż, majonez i ostrożnie, by nie przesadzić, dopraw solą i pieprzem. Do takiej sałatki możesz dodawać też inne warzywa – pomidor, paprykę, ogórek konserwowy, cebulkę – zachęcamy do własnych prób.

Z makaronu - Fałszywe spaghetti
Składniki:
Ugotowany makaron;
Ketchup;
ser żółty.

Przygotowanie
Jeśli Twój makaron jest zimny, podgrzej go w mikrofalówce lub na patelni, tak by był bardzo gorący. Przełóż na talerz, zetrzyj na niego trochę żółtego sera. Wymieszaj, by ser się roztopił, zalej ketchupem.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Ćwicz razem z nami: Utrzymaj kondycję - BEATA ORLIŃSKA

Wspaniałe wakacyjne wyprawy za nami. Wszyscy mieliśmy nareszcie chwile wytchnienia, więcej czasu na zabawy i na fizyczną aktywność. Jesteście wypoczęci, zrelaksowani, ale i bardziej wysportowani, bo któż z nas w te wolne dni nie jeździł na rowerze, nie grał na plaży w piłkę siatkową czy nożną albo nie pływał.
Teraz Waszym zadaniem jest utrzymać jak najdłużej kondycję, jaką zdobyliście w czasie wakacji. Ale jak to zrobić?
Przede wszystkim wykorzystajcie pogodę, która we wrześniu jest na ogół idealna do ruchu na świeżym powietrzu. Słońce już tak mocno nie grzeje jak w lipcu czy sierpniu, a deszcze zwykle padają przelotnie.
Sami najlepiej wiecie, jaki rodzaj aktywności lubicie najbardziej, więc postarajcie się, aby po wakacjach nie rezygnować ze swoich ulubionych dyscyplin sportowych. Jeśli sprawia Ci przyjemność jazda na rowerze, to koniecznie wyruszaj na wyprawy na dwóch kółkach, jeśli lubisz pływać, to właśnie we wrześniu organizowane są zapisy do sekcji pływackich na basenach. Natomiast, jeśli uwielbiasz zabawy z piłką, to propozycji dla Ciebie jest bardzo wiele.
Możesz zapisać się na zorganizowane zajęcia do dowolnej sekcji siatkarskiej, koszykarskiej, nożnej w Twojej miejscowości lub samemu z kolegami zorganizować sobie własną drużynę do gry w co tylko chcecie. Możecie oczywiście nazwać swoją drużynę, zaplanować spotkania w dogodnym dla wszystkich graczy terminie, warto też wybrać kapitana drużyny, aby uniknąć nieporozumień.
Ponieważ ostatnio bardzo popularna dzięki wspaniałym sukcesom naszych zawodników - Mariusza Prudla i Grzegorza Fijałka - stała się gra w siatkówkę plażową, proponuję naukę gry w minisiatkówkę.
Minisiatkówka jest grą zespołową, rozgrywaną między dwoma zespołami. Drużyny mogą liczyć po dwoje, troje lub czworo zawodników. Piłkę można odbijać dowolną częścią ciała. Celem gry jest umieszczenie piłki w polu gry drużyny przeciwnej. Boisko podzielone jest na dwie równe części, a po środku umieszczamy siatkę. Mecz zaczynamy od serwu, czyli przebicia piłki zza linii boiska na pole przeciwnika. Zespół ma prawo do trzykrotnego odbicia piłki (dodatkowe odbicie przy bloku). Piłka w czasie gry nie może dotknąć boiska. Zawodnik danego zespołu nie może odbić piłki kolejno dwa razy (za wyjątkiem bloku). Gra toczy się do momentu upadku piłki na podłoże lub wybicia jej na zewnątrz boiska. Punkt zdobywa ta drużyna, której udało się przebić piłkę na stronę przeciwnika i tam upadła na podłoże lub jeśli drużyna przeciwna popełniła błąd i np. wybiła piłkę poza boisko. Mecz składa się z kilku setów – części (najczęściej trzech). Każdego seta liczymy do 25 punktów przy zachowaniu różnicy 2 punktów (np. 25 do 23).
Boisko do minisiatkówki nie powinno mieć mniej niż 10 m długości i 4m szerokości. Siatka powinna być umieszczona dość wysoko - około 2 m wysokości, ale gdy zaczynacie się uczyć gać, to może wisieć niżej.
Pamiętajcie o odpowiednim sportowym ubraniu i lekkich butach, wtedy gra będzie na pewno prawdziwą przyjemnością. Nie powinniście też mieć problemu z kupnem siatki do gry. Można ją dostać w każdym sklepie sportowym.
Życzę wspaniałej zabawy i doskonałej kondycji!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Świnki i leśne skarby - HALINA SZAL

Mama świnka wychowuje sześć małych świnek. A wszystkie są podobne do siebie jak dwie krople wody. Świnki mają ładne imiona: Albinka, Balbinka, Julinka, Kalinka, Malwinka i Polinka… Ale z imion nie ma dużego pożytku, bo oprócz mamy nikt nie potrafi świnek odróżnić. Nawet one same. A tata, babcia, dziadek i ciocia to już doprawdy mają wielki kłopot.
Wreszcie któregoś dnia babcia świnka powiedziała do mamy:
– Dłużej tak nie może być. Trzeba coś z tym zrobić. Co będzie, kiedy pójdą do szkoły?
Cała rodzina długo myślała, jak odróżnić świnki, aby nie dochodziło do pomyłek. W końcu ciocia świnka zaproponowała:
– Niech noszą na szyi koraliki. Albinka jeden, Balbinka dwa, Julinka trzy, Kalinka cztery, Malwinka pięć, a Polinka sześć.
Babcia świnka cały wieczór nawlekała koraliki na tasiemki. I następnego dnia już od rana świnki paradowały z kolorowymi koralikami na szyi.
Jednak pomysł był niepraktyczny. Po pierwsze nie każdy maluch potrafi liczyć do sześciu. Po drugie koraliki przeszkadzały świnkom w zabawie. Zdejmowały je więc przy lada okazji i gubiły. I znów cała rodzina zastanawiała się, co zrobić.
Pewnego razu dziadek przyszedł w odwiedziny i już w drzwiach zawołał:
– Mam dla was prezenty! Dzięki nim nikt was nie pomyli! – Po czym wyjął piękne spinki do włosów. Albinka dostała gwiazdki, Balbinka serduszka, Julinka kółeczka, Kalinka słoneczka, Malwinka motylki, a Polinka biedronki. Świnki były zachwycone. Nosiły spinki jeden dzień, nosiły drugi, trzeci… Wszyscy odetchnęli z ulgą. Jednak w niedzielę świnki powiedziały:
– To nudno co dzień nosić takie same spinki – i pozamieniały je między sobą.
Oczywiście powstało wielkie zamieszanie i rodzina znów musiała szukać sposobu, jak je odróżnić.
Pewnego dnia tata świnek, przechodząc koło budy, zobaczył sześć ślicznych szczeniąt. A każde miało inne łatki. „No tak. Małe pieski łatwo rozpoznać. Ale moje świnki urodziły się bez łatek… Nawet ich ogonki są zakręcone w tę samą stronę” – pomyślał i poszedł dalej. Koło krzaczka porzeczek spotkał kotkę z dziećmi. Każde kociątko było innego koloru.
Kotka bardzo chciała pomóc tacie świnek:
– Już wiem! – zawołała. – Każda świnka powinna nosić ubranka w jednym kolorze. – Zachwycony pomysłem tata od razu pobiegł do domu.
Rodzina świnek bardzo się ucieszyła. Gdy jednak przyszło do wybrania kolorów, dwie świnki wybrały niebieski, dwie zielony, a dwie pomarańczowy. I za nic nie chciały ustąpić. Mamę świnkę aż rozbolała głowa od hałasu i musiała się zdrzemnąć. A świnki? Pomyślały, że skoro nikt z rodziny i znajomych im nie pomógł, pójdą w świat i poszukają kogoś baaardzo mądrego. Szły i szły, aż dotarły na skraj lasu. Tam na wysokim drzewie zobaczyły wiewiórkę.
– Czy jesteś baaardzo mądra? – zagadnęły ją.
– Och, nie! – zawołała wiewiórka. – Mam słabą pamięć… Ciągle zapominam, gdzie schowałam orzechy.
Świnki zmartwiły się i opowiedziały jej o swoim kłopocie.
– Idźcie do sowy Puszczykowej – poradziła im wiewiórka. – Jest najmądrzejsza w okolicy.
– A gdzie ona mieszka? – zapytały świnki.
– Nocą łatwo trafić do niej, bo zachowuje się bardzo głośno. Wszyscy sąsiedzi narzekają, że przeszkadza im spać – rzekła wiewiórka. – Ale teraz śpi. Chętnie was do niej zaprowadzę. Tylko musicie poczekać do wieczora, aż się obudzi – dodała, zeskoczyła z drzewa i pobiegła przed siebie. A świnki ruszyły za nią.
Sowa Puszczykowa powiedziała świnkom:
– Idźcie na Polankę Jeleni, gdzie stoi stary dąb. Zapukajcie trzy razy w drzewo i zawołajcie: „Przybądź, czarodzieju złociutki, za fatygę damy trzy jagódki…" – To rzekłszy, sowa odfrunęła tak cicho, że świnki nie zdążyły jej podziękować.
„Fatyga to na pewno czarodziejski napój” – pomyślały tylko świnki i ruszyły na Polankę Jeleni. Szybko tam dotarły i zapukały w drzewo, wypowiadając formułkę. Wtedy pod dębem pojawiła się ciemna, wysoka postać.
– Pomogę wam – rzekł czarodziej, gdy świnki opowiedziały mu o swoim kłopocie i wręczyły jagódki. – Ale przedtem musicie mi przynieść leśne skarby.
Małe świnki były bardzo zmęczone. Ponieważ zrobiło się ciemno, a do domu miały daleko, postanowiły przenocować na Polance Jeleni. Zbudowały sobie szałas z patyków i poszły spać.
Nazajutrz rano świnki ruszyły w głąb lasu szukać skarbów. Zadzierały głowy, wypatrując wśród gałęzi i liści, przetrząsały krzaczki, zaglądały w dziuple, mrowiska i lisie norki. Wszystko na nic. Nie znalazły ani złotych monet, ani diamentów, ani innych skarbów. Zmęczone świnki wróciły na Polankę Jeleni. Wkrótce zjawił się czarodziej.
– Nie mamy nic dla ciebie – szepnęła ze smutkiem Malwinka.
– W tym lesie nie ma skarbów – dodała Julinka.
Ale czarodziej uśmiechnął się i powiedział:
– Ależ są, moje miłe świnki! – Po czym pokazał leżące na trawie liście, szyszki, kasztany, kwiatki, poziomki, jagody, orzechy, żołędzie, grzyby i korale jarzębiny, które świnki przyniosły ze sobą. – To wszystko, co zebrałyście, chodząc po lesie, to właśnie są leśne skarby.
Świnki zaczęły skakać z radości. A czarodziej wyjął czarodziejską różdżkę i wypowiedział zaklęcie. A wtedy – co za radość! Każda świnka była inna od pozostałych. Albinka miała na brzuszku stokrotki, Balbinka – korale jarzębiny, Julinka – grzybki, Kalinka – orzechy, Malwinka – poziomki, a Polinka – kasztany. Szczęśliwe świnki wróciły do domu. Pewno się domyślacie, że od tej pory wszyscy zaczęli je nazywać: Stokrotka, Jarzębinka, Grzybka, Orzeszka, Poziomka i Kasztanka. Świnki były bardzo dumne ze swoich nowych imion. Najważniejsze jednak, że odtąd nikt ich już nie pomylił.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Zagadki

1. Wielkie kubły na ulicy
i w Twym domu też wiaderko
to czystości są strażnicy,
śmieci pochłaniają prędko.
2. Na soki i sosy,
wysmukłe i szklane,
po wypiciu dobrze je zachować,
bo do sklepu mogą być zwracane.

3. Po konserwach lub napojach
pojemniki blaszane.
Pamiętaj, że przed wyrzuceniem,
powinny być zgniatane.

4. Stare gazety,
pudełka kartonowe,
jeśli oddasz do skupu,
powstaną z nich kartki nowe.

5. Gdy zamiast jednego
na śmieci wiele kubłów mamy,
szkło, papier i metal
od siebie oddzielamy.

6. Gdy odpadki niepotrzebne,
na nowo wykorzystujemy
I ze śmieci coś jeszcze
potrzebnego wyprodokujemy.

7. Unoszą się nad miastem
czarne chmury i dymy,
wypuszczają je fabryki,
samochody i kominy.

8. Klimat się ociepla,
lodowce topnieją,
gdy tak dalej pójdzie,
cały świat zaleją.

Krzyżówka
Oto osiem ośmioliterowych haseł. Rozwiązanie każdego z nich zapisz w oddzielnej linii, dokładnie jedno pod drugim. Wyraz będący rozwiązaniem pierwszego hasła jest taki sam, jak wyraz utworzony z pierwszych liter wszystkich haseł czytanych od góry do dołu.

1. Nauka o ochronie środowiska naturalnego
2. Główna atrakcja w wesołym miasteczku
3. Kraj pochodzenia
4. Puszczamy go na wietrze
5. Dba o kwiaty i drzewa
6. Zakładają go chłopcy i mężczyźni na specjalne okazje
7. Zakażenie
8. Największa rzeka świata

Ukryte słowo
Odpowiedzią na każde pytanie jest słowo zawierające słowo: sam.
1. Opuszczenie, brak innych ludzi
2. Japoński wojownik
3. Jeździmy nim po ulicach i autostradach
4. Przemieszczamy się nim na duże odległości w powietrzu, nawet między kontynentami
5. Biblijny bohater słynący ze swej siły
6. Brazylijski taniec karnawałowy
7. Radzenie sobie bez cudzej pomocy
8. Egoista
9. Nastrój
10. Władza lokalna np.: klasowy, szkolny albo terytorialny

zaznacz i zamknij wróć do góry



Uśmiechnij się!

- Jak się nazywa ojciec raka?
- Tatarak.

***
Żona zwraca się do męża:
- Popatrz, kochanie, reklama nie kłamie: po wypraniu twoja koszula jest śnieżnobiała.
- Tak, ale ja wolałem, jak była w czarną kratkę.

***
- Dlaczego Prosiaczek cały czas patrzy na kontakt w ścianie?
- Bo Puchatek na pożegnanie powiedział, że będzie w kontakcie.

***
- Co to jest marchewka?
- To pietruszka, która przesadziła z opalaniem.

***
Jaś pyta mamę:
- Mamo, dla kogo kroisz taki duży kawałek tortu?
- Dla ciebie, synku.
- Taki mały?

***
Dwie przyjaciółki rozmawiają po wyjściu z przedstawienia baletowego:
- Jak myślisz, dlaczego oni wszyscy tańczyli na palcach?
- Nie mam pojęcia… Może chcieli wyglądać na wyższych?

***
- Dlaczego lwy jedzą surowe mięso?
- Bo się jeszcze nie nauczyły gotować.

***
Foka siedzi przy basenie i woła kelnera:
- Poproszę szklankę wody!
Za chwilę znowu prosi o szklankę wody. I znowu. I znowu... Kelner więc pyta:
- Ale po co pani tyle wody?
A foka:
- Szybciej, szybciej! Basen trzeba napełnić!

***
- Gdzie leżą Tatry? - pyta Zosia starszego brata.
- Nie wiem, nic nie brałem z twojego pokoju!

***
Wnuczka pyta babcię:
- Babciu, czy ty wierzysz w horoskopy?
- Ależ skąd, kochanie - odpowiada babcia. - My, Skorpiony, jesteśmy bardzo nieufne.

zaznacz i zamknij wróć do góry

Wersja offline wygenerowana automatycznie.
Copyright © 2009 Pochodnia. Wszelkie prawa zastrzeżone.