Skocz do spisu treści

Promyczek

Czasopismo Polskiego Związku Niewidomych dla dzieci młodszych

numer 5, maj 2013

Redakcja:
Ewa Fraszka-Groszkowska (red. naczelna)
Marta Michnowska
Barbara Zarzecka

Kolegium redakcyjne:

Wanda Chotomska
Hanna Karwowska-Żurek
Anna Nowakowska
Małgorzata Pacholec
Magdalena Sikorska

Adres redakcji:
ul. Konwiktorska 9,
00-216 Warszawa

tel.:(22) 831-22-71 wewn. 253 lub (22) 635 19 10

e-mail: promyczek@pzn.org.pl

Uwaga! Jeśli chcesz zamknąć okno a później móc wrócić do ostatnio czytanego artykułu, cofnij się do najbliższego linku "zaznacz" i otwórz go.


Spis treści

KALENDARIUM
Mama – nasza złota rybka - HALINA SZAL
Lód wielosmakowy - MAREK TAŃSKI
Chcę wiedzieć więcej… o lodach! - IWONA CZARKOWSKA
Tęcza - MAŁGORZATA TUORA
Jak uczcimy Dzień Matki? - HALINA SZAL
Małe co nieco: Na patyku lub w kubeczku
Słodka tajemnica - BARBARA ZARZECKA
Charlie i fabryka czekolady: Fabryka pana Wonki - ROALD DAHL
Zakochana Wenus - ANNA PASZKIEWICZ
Dla każdego coś ciekawego
Na majówkę - PRZEMYSŁAW BARSZCZ
Ty też potrafisz! Pomysłowe kwiaty” - EWA KOWALSKA
Ćwicz razem z nami: Jazda na majówkę - BEATA ORLIŃSKA
Rozwiąż łamigłówkę, jadąc na majówkę!
Uśmiechnij się!
Rozwiązania z nr. 4.:



KALENDARIUM

Najważniejsze wydarzenia majowe

1 V Święto Pracy
2 V Święto Flagi Rzeczypospolitej Polskiej
3 V Święto Narodowe Trzeciego Maja - rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja
8 V Dzień Bibliotekarza i Bibliotek
26 V Dzień Mamy

zaznacz i zamknij wróć do góry



Mama – nasza złota rybka - HALINA SZAL

Mama zawsze o wszystkim pamięta,
w dni zwyczajne, w weekendy i w święta:
o lekcjach i bolących zębach,
o urodzinowych prezentach,
o karmie dla kota i psa,
o brata kontaktowych szkłach.

Choć jej trochę pomagamy,
cały dom na głowie mamy!

Mama zręcznie igłę nawlecze,
na niedzielę sernik upiecze.
Zaceruje w rajstopach dziurkę
i powiesi w kuchni laurkę.
Wieczorem skoczy do apteki,
żeby wykupić babci leki.
Znajdzie cud-dietę w Internecie,
gdy tata musi być na diecie.

Przed snem mama chwilkę pomarzy –
o urlopie na złotej plaży,
o domku z ogródkiem pod Tatrami
pachnącym słodko maciejką, bzami.
O leśnej głuszy, gdzie echo śpi,
o paciorkach wakacyjnych dni,
kiedy nikt z nas nic robić nie musi
i nic nie chce od naszej mamusi.

Mamusiu, złota rybko,
która spełniasz życzenia,
żyj nam długo, szczęśliwie
i nigdy się nie zmieniaj!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Lód wielosmakowy - MAREK TAŃSKI

Paweł był niepocieszony:
lubił zjeść deser mrożony,
ale znał już wszystkie smaki –
nudził go posiłek taki.

Kupił zatem zwykłe lody
i truskawki, i jagody,
bakaliową czekoladę,
w proszku cola-oranżadę,
żelki, wiórki kokosowe,
cztery gumy balonowe
oraz ryż preparowany.
Ach, zapomniałbym: banany!

Zmieszał wszystkie te składniki –
to oddzielnie smakołyki,
razem widać niekoniecznie:
to zbyteczne, to zbyteczne.
Niby żelki, niby cola,
ale jednak brzuch rozbolał.
Co za dużo, to niezdrowo,
jak się je, to trzeba z głową!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Chcę wiedzieć więcej… o lodach! - IWONA CZARKOWSKA

Ludzie uwielbiają lodowe smakołyki jak świat długi i szeroki. Są lody śmietankowe, przyrządzane z mleka, cukru i śmietanki. Są też sorbety, czyli zamrożone soki owocowe. A ostatnio wymyślono nawet lody o smaku... sera, warzyw i cebuli. Zamiast na deser, podaje się je na obiad!

Potrawa ze śniegu
Bardzo dawno, bo aż cztery tysiące lat temu, pewien zmęczony upałem Chińczyk postanowił się ochłodzić. W miseczce z lodem zmiażdżył kilka owoców i w ten sposób wynalazł lody! Starożytni Grecy przyrządzali je ze śniegu, miodu, soków owocowych i wina. Słynny grecki lekarz Hipokrates przepisywał lody swoim pacjentom jako lek... na złe samopoczucie. Swój przepis na lody mieli również starożytni Rzymianie. Śnieg przyprawiali miodem, cynamonem, wodą różaną oraz fiołkami i podawali z migdałami, daktylami i figami.

Prezent od Kubiłaj-chana
Pierwsze lody przypominały dzisiejsze sorbety, czyli zamrożone soki lub przeciery owocowe. A skąd się wzięły lody śmietankowe? Otóż w 1292 roku słynny podróżnik Marco Polo przywiózł z wyprawy do Azji prezent od władcy Mongołów: przepis na lody. Włosi dodali do przepisu chana śmietankę i jajka utarte z cukrem. I tak pewnego dnia przyrządzili lody śmietankowe. Z Włoch trafiły one na dwór królewski we Francji, który niegdyś dyktował różne mody w Europie. Stamtąd właśnie lody dotarły do Polski.

Sekret króla
Lodowymi przysmakami delektowały się początkowo jedynie wyższe sfery. Ponoć władca Anglii, Karol I, płacił ogromne sumy swemu nadwornemu lodziarzowi za utrzymywanie w tajemnicy przepisu na mrożony deser. Królewski lodziarz odważył się wyjawić ów sekretny przepis dopiero po śmierci swego pana... Pierwszą lodziarnię, w której lody mogli kupować zwykli obywatele, otwarto w 1660 roku w Paryżu. Dwadzieścia lat później takich miejsc było w tym mieście już 250!

Podbój Ameryki
Gdy cała Europa w najlepsze zajadała się lodami, w Ameryce nikt jeszcze nie znał ich smaku. Za ocean bowiem lody trafiły dopiero w XVIII wieku. I natychmiast zrobiły tam zawrotną karierę. Pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych, Jerzy Waszyngton, za przepis na lody zapłacił... 200 dolarów! W tamtych czasach była to naprawdę duża suma. Z kolei inny prezydent zasłynął opracowaniem własnego przepisu na lody waniliowe. Lody były także daniem głównym na przyjęciu z okazji wygranych wyborów przez prezydenta Madisona. Nad ich przygotowaniem czuwała osobiście pani prezydentowa.

Jadalne opakowanie
Chińczycy jadali lody w miseczkach z porcelany. My wolimy kruche rożki z wafelka. Aż trudno sobie wyobrazić, że o lodach w wafelku nikt nie słyszał aż do roku 1904! Wtedy to podczas upalnego lata w St. Louis, gdzie właśnie odbywały się igrzyska olimpijskie, sprzedawcom lodów zabrakło czystych naczyń i łyżeczek. Pomysł na waflowe opakowania przyjął się błyskawicznie i od tamtej pory nikt nie wymyślił smaczniejszego „opakowania"... Chyba że ktoś woli lody na patyku. Zawdzięczamy je roztargnionemu sprzedawcy lemoniady, który pewnej mroźnej nocy zapomniał zabrać z parapetu szklankę napoju z wetkniętą łyżeczką.

„Świerszczyk”

zaznacz i zamknij wróć do góry



Tęcza - MAŁGORZATA TUORA

- O! Ktoś niebo pomazał kredkami!
- To jest tęcza – taka gra kolorów.
- Czy one grają naszymi oczami?
- Masz dziwaczne poczucie humoru.
- To jest najwyższa zjeżdżalnia na świecie.
- Czy ktoś zjeżdża po takiej zjeżdżalni?
- Nie wiem. To tajemnica przecież.
- Może ci na niej są niewidzialni?
Może czasem zjedzie sobie anioł?
- Anioły mają skrzydła powietrzne
- Czy ja kiedyś będę mógł wejść na nią?
- Może tak, ale musisz być grzeczny…

zaznacz i zamknij wróć do góry



Jak uczcimy Dzień Matki? - HALINA SZAL

– Jutro jest Dzień Matki – powiedziała Ewa do Izy, swojej młodszej siostry, kiedy wróciła z treningu piłki ręcznej.
– Nie musisz mi przypominać – obruszyła się dziewczynka. – W szkole robiliśmy laurki – dodała i poszła do ich wspólnego pokoju po plecak. Po chwili wyjęła z niego wymiętą, złożoną na cztery części kartkę z bloku rysunkowego i podała siostrze.
Ewa rozłożyła kartkę.
– Wygląda jak psu z gardła wyjęta –skrzywiła się i pokazała Izie tłuste paprochy przyklejone do dużego słonecznika, na którego główce widniały życzenia. A widząc zawiedzioną minę siostry, dodała: – Ale spoko, masz czas, żeby przygotować drugą. Rodzice tak szybko nie wrócą.
Rzeczywiście, dziś zaraz po pracy musieli pojechać z psem do weterynarza, a potem planowali jeszcze wyskoczyć na zakupy.
– Zapomniałam wziąć teczkę – bąknęła Iza, wyjmując kredki, farby, kolorowy papier i klej. Położyła wszystko na dużym stole i spojrzała na siostrę, która jadła jabłko, siedząc w fotelu z podkulonymi nogami. – Co mamie się spodoba, jak myślisz?
– Przecież wiesz – uśmiechnęła się Ewa, a wtedy w jej pełnych policzkach pokazały się wesołe dołeczki. Ich Iza zazdrościła siostrze najbardziej. No… może jeszcze pracy w kawiarni Malinka, którą prowadziła ciocia Jadzia. Starsza siostra „kelnerowała”, jak mówił dziadek, w co drugą sobotę i czasami też w niedzielę, a do pracy jeździła trolejbusem na drugi koniec miasta.
– Mamusia uwielbia astry – przypomniała sobie Iza. – To dlatego tata czasem nazywa ją jesienną dziewczyną. Bo astry to kwiaty jesieni.
– Ale mama twierdzi, że raczej z tego powodu, że ma włosy rude jak kasztany. No i przez to, że jesienią jest zakręcona na punkcie przetworów – uzupełniła Ewa.
– A co ty kupisz mamie na prezent? – zaciekawiła się Iza. W końcu siostra prócz kieszonkowego miała własne, uczciwie zarobione pieniądze.
– To nie będzie tradycyjny prezent jak na Gwiazdkę czy urodziny mamy, które są już niedługo, 28 maja – odpowiedziała Ewa, wstała z fotela, przeciągnęła się i poszła do przedpokoju, gdzie znajdowały się dwie pojemne szafy. Wróciła niebawem w miniaturowym białym fartuszku i niebieskiej czapeczce z pomponem. Okręciła się na pięcie na środku pokoju i zawołała: – To mój nowy kelnerski strój. Jeszcze nie używany. Mama będzie pierwszą klientką, którą w nim obsłużę.
– Chcesz zaprosić mamę do kawiarni – ni to spytała, ni stwierdziła Iza.
– Ależ nie! – zaprzeczyła Ewa. – To kawiarnia wprosi się do mamy.
– Czyli co? – wciąż nie rozumiała dziewczynka.
– Jutro rano w stroju kelnerki podam mamie do łóżka śniadanie.
Iza pokiwała ze zrozumieniem głową.
– A co przygotujesz? – zainteresowała się.
– Zrobię kakao i omlet z konfiturą z róży – oznajmiła Ewa. – Tylko cicho-sza! To tajemnica – dodała, kładąc palec na ustach. – A obok śniadania na tacy położymy twoją laurkę, co ty na to?
– Super pomysł – ucieszyła się Iza.
– Poza tym mama dostanie wspaniały widoczek – powiedziała Ewa, a widząc pytające spojrzenie Izy, wyjęła z książki leżącej na komodzie kolorową kartkę i podała siostrze. Na kartce widniał strzelisty, lekki pałac wtopiony w ogród pełen barwnych kwiatów.
– Śliczny obrazek – pochwaliła Iza.
– To rysunek niepełnosprawnego Krystiana, narysowany ustami – wyjaśniła Ewa. – Niesamowite, co?
– No… – zgodziła się Iza i pomyślała, że trudno sobie wyobrazić, jak coś tak pięknego mogło powstać bez użycia rąk.
– Te kartki chętnie kupują goście naszej kawiarni – dodała Ewa. – Nic dziwnego. Obrazek jest taki… taki optymistyczny, że nawet w ponury dzień robi się cieplej na sercu. No i cel jest bardzo ważny. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na protezy dla chłopca.
– To ja też chcę kupić kilka kartek. Wyślę je koleżankom z kolonii – postanowiła Iza i zapytała: – A co masz dla taty?
Ewa wzruszyła ramionami.
– Dzień Ojca jest dopiero w czerwcu, mamy dużo czasu.
Jednak Iza chciałaby oboje rodziców obdarować sprawiedliwie. Tatę nawet bez okazji.
– Ja… narysuję mu samochód – stwierdziła. – Słyszałam, jak ostatnio rozmawiał ze stryjkiem Jackiem o nowym aucie. – Stryjek był starszym bratem taty i mechanikiem samochodowym. Godzinami mógł opowiadać o markach, spojlerach*, hamulcach i akumulatorach. Tata zawsze do niego dzwonił, kiedy miał kłopot z ich wysłużonym audi.
– A może zamówisz dla taty pizzę, żeby mu nie było smutno? Przepada za pizzą – ta myśl bardzo przypadła Izie do gustu. Była pewna, że tata podzieli się pizzą z córkami. Przecież sam całej nie zje! – Poza tym mama ma popołudniowy dyżur w przychodni – ten argument też przemawiał za, ponieważ mama nie lubiła pizzy.
– Nie… – skrzywiła się Ewa. – Jeśli już mamy tacie zrobić przyjemność, to wolałabym coś, co wymaga większego wkładu pracy.
– Tylko co? – Iza nie miała żadnego pomysłu.
– A gdybyśmy tak… – zaczęła Ewa i uśmiech rozjaśnił jej twarz. – A gdybyśmy tak razem zrobiły na kolację placki ziemniaczane? Specjalnie dla taty?
– Rewelka! – powiedziała Iza, która powtarzała chętnie modne słówko zasłyszane od starszej siostry. – Ja obiorę ziemniaki – zgłosiła się na ochotnika i siadła do stołu, aby namalować nową laurkę. Ewa sięgnęła po książkę leżącą na komodzie, zagłębiła się wygodnie w fotelu i zaczęła czytać. Tak miło siostrom upływało leniwe weekendowe popołudnie.

*Spojler - z ang. spoil, psuć – element nadwozia samochodu, np. owiewka, skrzydło, mające zmniejszać opór, czasem rodzaj ozdoby, wyróżnika.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Małe co nieco: Na patyku lub w kubeczku

Mogą być śmietankowe, waniliowe, truskawkowe… albo bardziej wymyślne – rybne, mięsne lub czosnkowe. Lody - najpopularniejszy letni deser świata przywołuje uśmiech na twarzy każdego dziecka. Na pewno zachwyci też Twoją mamę, gdy z okazji jej święta zaprosisz ją do kuchni i podasz na stół pięknie udekorowany pucharek.
Gdy już zrobisz masę, możesz ją zamrażać w specjalnych pojemnikach (do kupienia w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego), w opakowaniach po jogurtach albo w dużym pudełku po litrowym lodzie. Gdy do małego pojemniczka wbijesz patyczek, będziesz mieć lody na patyku. Z większego możesz je przełożyć do pucharków, talerzyków albo – jak na prawdziwego łasucha przystało - wyjadać łyżeczką od razu z pojemnika. Z lodów własnej produkcji łatwo też zrobić pyszny deser, dodając do nich owoce, galaretki, draże albo kolorowe posypki. Smacznego!

Czekoladowo-kokosowe
Składniki:
100 g śmietany kremówki 30%;
ok. 500 g jogurtu naturalnego typu greckiego;
5 łyżek cukru pudru;
1 łyżeczka cukru waniliowego;
2/3 szklanki wiórków kokosowych;
pół czekolady mlecznej.

Przygotowanie
Czekoladę zetrzyj na tarce do małej miseczki lub na talerzyk. W dużej misce zmiksuj śmietankę razem z cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Gdy będzie gęsta, wymieszaj z jogurtem, dodaj wiórki kokosowe i startą czekoladę. Delikatnie wymieszaj.
Masę przełóż do specjalnych pojemników do lodów (możesz też użyć opakowań po jogurtach). By lody dobrze się ułożyły, trzeba każdym pojemniczkiem uderzyć o blat. Lody włóż do zamrażalnika przynajmniej na 1 godzinę.

Owocowy raj
25 dag truskawek (mogą być też maliny, jeżyny lub jagody itp.);
4 łyżki jogurtu naturalnego typu greckiego;
3 łyżki cukru;
jednorazowe, plastikowe kubeczki.

Wykonanie
Owoce umyj i zmiksuj z cukrem i jogurtem na gęstą jednolitą masę. Spróbuj, czy jest wystarczająco słodka, jeśli nie – dodaj cukru. Gdy jest w sam raz - wlej do kubeczków po jogurcie lub jednego dużego pudełka po lodach. Włóż do zamrażalnika na cztery godziny.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Słodka tajemnica - BARBARA ZARZECKA

Gorące lody, które rozgrzeją Cię, gdy na dworze mróz; albo zwykłe zimne, które nawet w upały nie będą się rozpuszczać; niewidzialne batoniki idealne do jedzenia podczas lekcji lub dropsy, które można ssać w nieskończoność – to tylko kilka z tysiąca wynalazków zwariowanego Pana Wonki, właściciela niezwykłej fabryki czekolady.
Wstęp do tej tajemniczej wytwórni mają tylko nieliczni; wybrańcy, którzy w kupionych czekoladkach znaleźli Złoty Talon. Na szczęście Ty też możesz poczuć się wyjątkowo i obejrzeć sobie wszystko: czekoladowe rzeki i wodospady, trawę z miętowego cukru, jadalne kwiaty i inne słodkie cuda. Wystarczy, że sięgniesz do książki „Charlie i fabryka czekolady” Roalda Dahla.
Poznasz w ten sposób Charliego Bucketa, chłopaka z biednej rodziny, który codziennie w drodze do szkoły mija tajemniczą fabrykę. Budynek jest zamknięty na cztery spusty, nikt do niego nie wchodzi, ani z niego nie wychodzi, nawet pracownicy. A jednak wokół unosi się nieziemski zapach, a w sklepach sprzedawane są niezwykłe łakocie Pana Wonki. Kto je produkuje i jak fabryka wygląda w środku dowiesz się wraz z innymi szczęśliwcami: z wiecznie żującą gumę Violet Beauregarde, telemaniakiem Mikem Teaveem, największym łakomczuchem Augustusem Gloopem i rozpieszczoną Verucą Salt. Zobaczysz, ile niespodzianek na nich czeka w wytwórni słodkości, kto to są umpa-lumpy i dlaczego warto być cierpliwym. I na pewno zapomnisz o wszystkim, tonąc w słodkich marzeniach…

Roald Dahl - Charlie i fabryka czekolady, 2010, czyta J. Kiss (książka w wersji audio jest dostępna w Bibliotece przy ul. Konwiktorskiej 7 w Warszawie).

zaznacz i zamknij wróć do góry



Charlie i fabryka czekolady: Fabryka pana Wonki - ROALD DAHL

Wieczorami, po kolacji złożonej z wodnistego kapuśniaku, Karol nie szedł od razu spać. Najpierw słuchał opowieści dziadków.
Staruszkowie mieli już po dziewięćdziesiąt kilka lat. Byli pomarszczeni jak mumie i chudzi jak szkielety; przez cały dzień, aż do przyjścia Karola, leżeli parami w swoim łóżku, w czapkach na głowach, i drzemali nie mając nic do roboty. Ale gdy tylko skrzypnęły otwierane drzwi i rozlegał się głos chłopca: „Dobry wieczór, Józiu! Dobry wieczór, Józefino! Dobry wieczór, Erneście! Dobry wieczór, Ernestyno!", wszyscy czworo siadali na łóżku; na ich pomarszczonych twarzach pojawiały się błogie uśmiechy i zaczynała się rozmowa. Staruszkowie uwielbiali wnuczka. Był jedyną radością ich życia i nie mogli się doczekać jego wieczornych odwiedzin. Często przychodzili także rodzice chłopca; stawali przy drzwiach, słuchali opowieści dziadków i co wieczór przez jakieś pół godziny w domu panował szczęśliwy nastrój, a rodzina zapominała o głodzie i nędzy.
Pewnego wieczoru, wszedłszy do pokoju staruszków, Karol zapytał:
- Czy to prawda, że fabryka czekolady pana Wonki jest największa na świecie?
- Czy to prawda?! — zawołali chórem dziadkowie. — Oczywiście, że prawda! Wielkie nieba, czyżbyś tego nic wiedział?! Jest pięćdziesiąt razy większa od innych fabryk czekolady!...
- A czy pan Wonka to naprawdę najgenialniejszy fabrykant czekolady na świecie?
- Drogi chłopcze, pan Willy Wonka to najbardziej zdumiewający, najbardziej fantastyczny, najbardziej niezwykły fabrykant czekolady
w dziejach ludzkości! — odparł Józio, unosząc się nieco na poduszce. — Myślałem, że wszyscy o tym wiedzą!
- Wiem, że jest sławny, dziadku, i bardzo pomysłowy...
- Pomysłowy?! — przerwał staruszek. — To za mało powiedziane! Pan Wonka to istny czarodziej! Potrafi wyprodukować wszystko, czego dusza zapragnie! Prawda, moi drodzy?
Troje staruszków skinęło powoli głowami i zawtórowało:
- Prawda, prawda. Święta prawda.
- Czy to znaczy, że nigdy nie opowiadałem ci o panu Willym Wonce i jego fabryce czekolady? — spytał Józio.
- Nie, nigdy — odrzekł Karol.
- Wielkie nieba! Chyba mam już sklerozę!...
- Opowiedz mi teraz, dziadku! Proszę!
- Dobrze. Usiądź koło mnie na łóżku, serdeńko, i słuchaj uważnie.
Józio był najstarszy w rodzinie. Skończył dziewięćdziesiąt sześć lat: to bardzo podeszły wiek. Jak wszyscy bardzo starzy ludzie był kruchy i wątły; przez cały dzień prawie się nie odzywał. Ale wieczorami, kiedy do pokoju przychodził jego ukochany wnuczek, Józio w cudowny sposób odzyskiwał młodzieńczy wigor. Opuszczała go senność; stawał się gadatliwy i wesoły jak mały chłopiec.
- Ach, pan Willy Wonka to doprawdy niezwykły człowiek! —zawołał. — Czy wiesz, że wymyślił przeszło dwieście nowych gatunków czekolady? Każda ma inne nadzienie, a wszystkie są tak cudownie słodkie i delikatne, że nie mogą się z nimi równać czekolady z innych fabryk!
- To szczera prawda! — wykrzyknęła Józefina. — I wysyła swoje wyroby także za granicę! Mam rację, Józiu?
- Oczywiście, kochanie. Jedzą je wszyscy królowie i prezydenci świata. Ale pan Wonka produkuje nie tylko czekolady. Och, skądże znowu! Wynalazł wiele naprawdę fantastycznych słodyczy! Czy wiecie, że stworzył lody czekoladowe, których nie trzeba trzymać w lodówce, bo wcale się nie topią? Mogą stać na słońcu nawet w upalny dzień i nic!
- Przecież to niemożliwe! — odezwał się mały Karol patrząc na dziadka.
- Pewnie, że niemożliwe!!- zawołał Józio. — To wbrew zdrowemu rozsądkowi! A jednak pan Wonka zdołał tego dokonać…
- Racja! Racja! — przytaknęli pozostali staruszkowie, kiwając głowami.— Pan Wonka zdołał tego dokonać!
- Poza tym pan Wonka potrafi nadać ptasiemu mleczku smak fiołków — ciągnął Józio bardzo powoli, aby Karol nie uronił ani. jednego słowa. — Produkuje tęczowe lizaki zmieniające kolor co dziesięć sekund i pyszne, lekkie jak puch pomadki, które rozpływają się w ustach. Wytwarza gumę do żucia, nigdy nie tracącą smaku, i balony z cukru, które można nadąć do ogromnych rozmiarów, a potem przekłuć szpilką i zjeść. Wynalazł także sekretną metodę pozwalającą produkować śliczne niebieskie ptasie jajeczka w czarne kropki: kiedy włoży się je do ust, stopniowo stają się coraz mniejsze i mniejsze, aż wreszcie wykluwa się z nich maleńkie pisklę z cukru!
Dziadek umilkł i powoli oblizał wargi koniuszkiem języka.
- Na samą myśl o tych jajeczkach cieknie mi ślinka — przyznał.
- Mnie też — stwierdził Karol. — Ale mów dalej, dziadku.
W tym czasie tata i mama Karola weszli cichutko do pokoju, stanęli przy drzwiach i zaczęli słuchać.
- Opowiedz Karolowi o tym zwariowanym maharadży hinduskim — zaproponowała Józefina. — Na pewno go to zainteresuje.
- Myślisz o maharadży Pondicherry? — spytał Józio i zachichotał.
- Był całkiem zbzikowany! — stwierdził Ernest.
- Ale niesamowicie bogaty! — dodała Ernestyna.
- Co to za historia? — dopytywał Karol.
- Zaraz ci ją opowiem — odrzekł Józio. — Posłuchaj!... Maharadża Pondicherry napisał list do pana Wonki i zaprosił go na drugi koniec świata, do Indii, bo chciał mieć gigantyczny pałac zbudowany z samej czekolady.
- I pan Wonka mu go zbudował, dziadku?
- O tak, zbudował. A cóż to był za pałac, ho, ho! Miał sto komnat, każdą z czekolady w innym kolorze. Wszystko było zrobione z czekolady: cegły, cement, okna, ściany, sufity, a także dywany, obrazy, kredensy, łoża; gdy odkręciło się kurki w łazience, leciała z nich płynna gorąca czekolada!
Kiedy budowla była gotowa, pan Wonka odezwał się do maharadży: „Ostrzegam Waszą wysokość, że pałac długo nie postoi; najlepiej od razu zacząć go jeść”.
„Co takiego?! — zawołał maharadża. — Nie zamierzam zjadać swojego pałacu! Nie będę gryzł schodów ani lizał ścian! Chcę w nim mieszkać!"
Ale pan Wonka miał oczywiście rację, bo wkrótce potem nadszedł bardzo upalny dzień i pałac zaczął się topić w gorących promieniach słońca, aż wreszcie powoli się rozpłynął. A zbzikowany maharadża, który drzemał w jednej z komnat, obudził się w ogromnym czekoladowym jeziorze!
Mały Karol siedział bez ruchu na brzeżku łóżka i wpatrywał się w dziadka; wytrzeszczył oczy i otworzył usta ze zdumienia.
- Czy to prawda, dziadku? A może po prostu mnie nabierasz?
- To prawda! — zawołali chórem staruszkowie. — Najprawdziwsza prawda! Spytaj, kogo chcesz!
- I powiem ci jeszcze coś — Józio pochylił się w stronę Karola i dodał konfidencjonalnym szeptem: — Stamtąd
nikt nie wychodzi!
- Skąd? — spytał Karol.
- I nikt tam nie wchodzi!...
- Dokąd?! — zawołał chłopiec.
- Do fabryki pana Wonki, rzecz jasna!
- Co to znaczy, dziadku?
- A robotnicy, synku?
- Robotnicy?
- Do każdej fabryki co rano przychodzą tłumy robotników. Przychodzą wszędzie, tylko nie do fabryki pana Wonki! Widziałeś kiedyś, żeby ktoś tam wchodził? Albo stamtąd wychodził?
Mały Karol spojrzał po kolei na czworo staruszków, oni zaś popatrzyli na niego. Uśmiechali się przyjaźnie, lecz było widać, że mówią całkiem serio. Na pewno nie żartowali ani nie próbowali go nabrać.
- No i co? Widziałeś, żeby ktoś tam wchodził? — powtórzył Józio.
- Doprawdy... doprawdy nie wiem, dziadku — wyjąkał chłopiec. — Jak przechodzę koło fabryki, brama jest zawsze zamknięta.
- Otóż to! — wykrzyknął staruszek.
- Ale przecież na pewno pracują tam jacyś ludzie...
- Nie ludzie, synku. A przynajmniej nie zwykli ludzie.
- Więc kto?! — zawołał Karol.
- Ach, właśnie w tym sęk... To jeszcze jeden sprytny wynalazek pana Wonki.
- Pora spać, skarbie! — odezwała się do Karola pani Szaflik. - Dość na dzisiaj.
- Ależ, mamo, muszę się dowiedzieć...
- Jutro, kochany...
- Słusznie — wtrącił Józio. — Resztę opowiem ci jutro.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Zakochana Wenus - ANNA PASZKIEWICZ

Nim wzejdzie Słońce i dzień nastanie,
ona już dawno się obudziła.
Nad horyzontem miejsce zajęła,
suknią gazową ciało okryła.

To siostra Ziemi, urocza Wenus,
Gwiazdą Polarną niekiedy zwana,
wciąż zamyślona, wciąż z głową w chmurach,
trochę figlarna, bo zakochana.

Kto jest powodem jej ciągłych westchnień?
Czyja obecność spać jej nie daje,
że się wciąż kładzie już po zachodzie,
i tuż przed świtem co rano wstaje?...

zaznacz i zamknij wróć do góry



Dla każdego coś ciekawego

Wenus jest drugą – po Merkurym – skalistą planetą, licząc od Słońca. Za nią jest Ziemia i Mars. Znacząco większą część powierzchni Wenus stanowią pustynne równiny pokryte wulkanami. Największy wulkan na Wenus nazwano Mont Maat. Ma on 11 kilometrów wysokości. Góry zajmują tylko 10 procent powierzchni planety. Rok, czyli okres obiegu wokół Słońca, trwa na Wenus 225 ziemskich dni. Natomiast długość doby wynosi aż 584 ziemskie dni.

Xxx
Wenus nazywana jest siostrzaną planetą Ziemi, bo obie planety prawie nie różnią się wielkością. Wenus jest tylko troszkę mniejsza i lżejsza. Budowa geologiczna jest również bardzo podobna. Obie planety spoczywają na płytach kontynentalnych, które zderzając się powodują wypiętrzenia masywów górskich. Na tym te podobieństwa się jednak kończą.

Xxx
Wenus otoczona jest gęstymi chmurami, które zatrzymują słoneczne ciepło. Dlatego jest to najgorętsza z planet w Układzie Słonecznym. Temperatura na jej powierzchni wynosi 465 -500 stopni Celsjusza. Chmury składają się ze żrącego kwasu siarkowego. Powietrze zaś zawiera dwutlenek węgla, czyli gaz cieplarniany. Ciśnienie jest mordercze, prawie sto razy większe niż na Ziemi, czyli takie, jak na głębokości kilometra pod powierzchnią ziemskich oceanów. Obłoki kwasu i ciśnienie czynią Wenus wyjątkowo niegościnnym miejscem w kosmosie.

Xxx
Słoneczne światło odbija się od powierzchni chmur otaczających Wenus. To sprawia, że jest ona bardzo jasnym punktem na naszym niebie. Kiedy po nim wędruje, sprawia wrażenie, jakby przechodziła przez fazy podobne do faz Księżyca. Ponieważ leży bliżej Słońca niż Ziemia, wschodzi tuż przed nim i zachodzi chwilę po nim. Z tego powodu wiele narodów miało dla Wenus 2 nazwy. Nazywano ją Jutrzenką, gdy świeciła nad ranem i Gwiazdą Wieczorną, gdy oglądano ją wieczorem.

Xxx
Zasłonę wenusjańskich chmur przeniknęły urządzenia radarowe zainstalowane na pokładzie sond kosmicznych. Największym sukcesem zakończyła się misja sondy Magellan. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku sporządziła ona mapę prawie całej powierzchni planety. Odkryła kratery uderzeniowe, kaniony, strumienie lawy i wulkany.

Xxx
Planetę nazwano Wenus, bo było to imię staroitalskiej bogini wiosny i ogrodów, a przypuszczano, że pod gęstą warstwą chmur kryje się prawdziwy raj – z łagodnym klimatem i roślinnością. Niestety, okazało się coś wręcz przeciwnego. Wenus w późniejszych czasach została utożsamiona z grecką Afrodytą i stała się rzymską boginią miłości.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Na majówkę - PRZEMYSŁAW BARSZCZ

W końcu nadeszła wiosna. Zielony miesiąc maj zachęca do wycieczek i spędzania czasu pośród łąk, pól i lasów. A więc w drogę!
Świeże powietrze zaostrza apetyt. Wybierając się na majówkę, warto zabrać ze sobą różne pyszności, które w pięknych okolicznościach przyrody smakują jeszcze bardziej niż zwykle. Co może być lepszego niż kiełbaska upieczona na nad ogniskiem …
Jak przyrządzić taki wycieczkowy poczęstunek? Przepis jest prosty. Kiełbaskę kupujemy w sklepie. Nie zaszkodzi dodatkowo zaopatrzyć się w chleb oraz słoiczek musztardy. Kiedy już zgłodniejemy podczas leśnej wyprawy, wystarczy zebrać trochę suchych patyczków, harcerskim zwyczajem rozpalić ogień jedną zapałką i… No właśnie – przecież w lesie nie wolno palić ognisk! Rozniecanie ognia wśród drzew może spowodować pożar, który spali las wraz z jego wieloma mieszkańcami. Ognisko można palić tylko w specjalnych, bezpiecznych miejscach, które wyznaczył pan leśniczy.
Podczas majówki pamiętajmy też, żeby wszyscy bawili się tak samo dobrze, jak my. Dlatego nie hałasujmy za bardzo, żeby nie płoszyć zwierząt i nie zrywajmy kwiatów. Pozwólmy im rosnąć, żeby cieszyły również innych biwakowiczów.
Bliski kontakt z przyrodą to przyjemna rzecz. Żeby jednak nie zbliżać się do natury bardziej, niż byśmy chcieli, sprawdźmy po powrocie do domu, czy gwałtowną sympatią do nas nie zapałał jakiś kleszcz, również spragniony wiosennych przysmaków.
Jeżeli już uratowaliśmy las przed pożarem, a siebie samych przed krwiożerczymi kleszczami, cieszmy się przede wszystkim najpiękniejszym miesiącem roku i koniecznie wybierzmy się na majówkę!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Ty też potrafisz! Pomysłowe kwiaty” - EWA KOWALSKA

Witajcie, Czytelnicy!
Dzień Matki jest specjalnym momentem, w którym wszyscy chcemy uczcić nasze mamy. W Polsce obchodzony jest 26 maja. Sprawcie, aby ten dzień był wyjątkowy! Poświęćcie chwilę czasu, by zrobić kwiaty z papierowej formy po jajkach. Mama na pewno doceni własnoręcznie wykonany przez Was prezent.

Materiały potrzebne do wykonania pracy:
1. papierowa forma po jajkach (tzw. matles lub wytłaczanka);
2. patyczki do szaszłyków;
3. klej;
4. nożyczki;
5. zielona kartka z bloku technicznego;
6. farby akrylowe lub plakatowe.

Sposób wykonania
1. Z wytłaczanki wycinamy wgłębienia na jajka. Powinno wyjść nam coś
w rodzaju główki kwiatka.
2. Wycięte elementy malujemy farbami, np. czerwoną, żółtą itp. Czekamy, aż wyschną. To samo robimy z patykiem do szaszłyków, który kolorujemy na zielono.
3. Następnie koniec patyka smarujemy klejem i wkładamy od spodu do wyciętego i pomalowanego kwiatka.
4. Na koniec wycinamy z zielonego kartonu listki, które przyklejamy do łodygi.
5. Te kwiatki wyglądają jak tulipany. Możemy ich zrobić, ile nam się tylko podoba i włożyć je np. do wazonu (bez wody). Mama na pewno będzie zadowolona z tak oryginalnego bukietu.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Ćwicz razem z nami: Jazda na majówkę - BEATA ORLIŃSKA

Nareszcie mamy piękną pogodę i wstyd by było nie zaplanować majowej wycieczki. Można wybrać się na nią pieszo, wyjechać za miasto czy wieś samochodem, ale najwspanialsze są… wyprawy rowerowe! Dlaczego?
 Rowerem możesz dojechać i zatrzymać się tam, gdzie chcesz.
 Świetnie jest poczuć na twarzy i całym ciele pęd wiatru.
 Możesz zwiedzić miejsca, w których wcześniej nie byłeś.
 Poczujesz zapachy, których jeszcze nieznałeś.
 Jeśli się zmęczysz, po prostu się zatrzymujesz i odpoczywasz
Jednak aby wyprawa rowerowa była udana, , powinieneś się do niej dobrze przygotować i zadbać o odpowiedni ubiór, sprzęt i towarzystwo.

Ubiór
Bardzo ważny jest właściwy strój do jazdy na rowerze. Nie można jeździć w spodniach, które mają szerokie nogawki, bo te mogą się wkręcić w łańcuch i upadek murowany! Najlepiej założyć taką odzież, która przylega do ciała, nie wchłania potu, chroni przed wiatrem i jest nieprzemakalna. Koniecznie zabierz okulary, które ochronią Cię nie tylko przed słońcem, ale i przed owadami. Mogą się też przydać rękawiczki rowerowe.
Najważniejszą częścią stroju rowerzysty jest jednak KASK! Bez niego żaden rowerzysta nie wyrusza w trasę.

Sprzęt
Rower powinien być dostosowany do Twojego wzrostu. Przed każdą wyprawą sprawdź też, czy masz:
• napompowane opony (pompkę zabierz ze sobą);
• sprawnie działające hamulce;
• światło z tyłu i z przodu;
• dzziałający dzwonek.

Opieka i towarzystwo
Wybierając się na wycieczkę, powinieneś znać podstawowe zasady ruchu drogowego dotyczące rowerzystów.
Dzieci do lat 7 muszą być przewożone przez opiekunów w specjalnych fotelikach lub przyczepkach. Jeśli ukończyłeś 7 lat, możesz już samodzielnie jeździć na rowerze, ale pod opieką dorosłych. Jednak w mieście musisz poruszać się wraz z opiekunem tylko po chodniku. Gdy ukończysz 12 lat, możesz wreszcie samodzielnie poruszać się po drogach, pod warunkiem, że wyrobiłeś sobie kartę rowerową.
Na wycieczkę rowerową najlepiej jest się wybrać w towarzystwie osób, które lubisz, np. dobrych kolegów. Pamiętajcie jednak o zachowaniu bezpiecznych odstępów między rowerami.
Gorąco polecam wycieczki tandemem (To rower przeznaczony dla dwóch osób siedzących jedna za drugą). Taka jazda ma wiele zalet:
- dwie osoby o różnej kondycji mogą jechać jednym tempem;
- zawsze masz blisko drugą osobę i możesz się z nią podzielić wrażeniami;
- możesz odpocząć przez chwilę i nadal jechać;
- razem czujesz się bezpieczniej.
ie siedź w domu - ruszaj rowerem po zdrowie, radość i nowe przygody!

zaznacz i zamknij wróć do góry



Rozwiąż łamigłówkę, jadąc na majówkę!

Zagadki
1. Gdy Cię znudzą cztery ściany,
na majówkę zapraszamy!
Na łące lub w parku usiądziemy
i na trawie obiad zjemy.
2. Gdy coś przekąsić chcemy
na łonie natury,
do niego smakołyki pakujemy
i jedziemy do lasu lub w góry.
3. Między dwie kromki
serek lub szynka włożona,
czasem sałatą i ogórkiem
może być okraszona.
4. Po jedzeniu się przydaje
do wytarcia rąk i buzi.
Każdy zatem ją dostanie,
kiedy się pobrudzi.
5. Nakładamy nań jedzenie,
żeby nam nie uciekało.
Może być płytki lub głęboki,
by wygodniej się pałaszowało.
6. Na stół albo na trawę
położyć go możemy.
Wszystkie naczynia i nakrycia
stawiamy na nim, gdy jemy.
7. Może być z uszkiem,
plastikowy albo z porcelany,
sok albo mleko
z niego wypijamy.
8. Po obiedzie wypada
zjeść coś słodkiego,
ciastko lub czekolada
miłe są dla każdego.

owocowa klasa
Oto lista uczniów pewnej klasy, w imieniu i nazwisku każdego z nich jest ukryta nazwa jakiegoś owocu. Należy tak przestawić litery, by utworzyły nazwę owocu. Wszystkie litery muszą zostać wykorzystane i mogą być użyte tylko tyle razy, ile występują w imieniu i nazwisku ucznia.
1. Ala Min
2. Renia Cześ
3. Ela Rom
4. Kinia Wrzosb
5. Ada Goj
6. Jan Eży
7. Nora Wigon
8. Mika Ozop
9. Aron Ain

Dwuznaczności
1. Na statku lub radiowy
2. Telewizyjna lub dla pociągów
3. Kościelna lub obserwacyjna
4. Górskie albo nieszczęść
5. Kukurydzy albo pistoletu

zaznacz i zamknij wróć do góry



Uśmiechnij się!

– Dlaczego trzymasz mokrą chusteczkę przy ścianie? – pyta dziewczynkę starsza siostra.
– Bo tata kazał mi robić mokre okłady w miejscu, gdzie się uderzyłam.

***
Rozmawiają dwaj dziadkowie:
– Ty jesteś bardziej łysy niż ja.
– Jak to, przecież obaj nie mamy ani jednego włosa.
– Racja, ale ty masz większą głowę.

***
Nowy nauczyciel przedstawia się dzieciom:
– Nazywam się Kowalski. A wy?
– A my nie! – odpowiadają chórem dzieci.

***
Co to jest: jedna połowa zielona, druga niebieska?
Żaba w dżinsach!

***
– Dlaczego ten tramwaj zakręcowuje?
– Nie mówi się zakręcowuje, tylko zakręca.
– No to dlaczego ten tramwaj zakręca?
– Bo mu się tory wygły.

***
- Ile ziemniaków wejdzie do dużego garnka?
- Żaden nie wejdzie, bo ziemniaki nie mają nóg.

***
– Jakie jest twoje hobby? – pyta Maja Klarę.
– A co to jest hobby?
– To, co lubisz najbardziej.
– W takim razie moje hobby to biała czekolada.

***
Wnuczek mówi do babci:
– Pamiętasz, babciu, jak mi tłumaczyłaś, że należy odpłacać dobrem za zło?
– Pamiętam, pamiętam.
– To daj mi, proszę, na kino, bo rozbiłem twoje okulary.

zaznacz i zamknij wróć do góry



Rozwiązania z nr. 4.:

Zagadki: 1. las, 2. łąka, 3. jezioro, 4. rzeka, 5. skały, 6. morze, 7. ocean, 8. góry.
Ukryte słowo: 1. symptom, 2. potomek, 3. stomatolog, 4. atom, 5. Tomek, 6. otomana, 7. tomik.
Dwuznaczności: 1. łopatka, 2. skrzydło, 3. spodek, 4. mundurki, 5. para.

zaznacz i zamknij wróć do góry

Wersja offline wygenerowana automatycznie.
Copyright © 2009 Pochodnia. Wszelkie prawa zastrzeżone.